poniedziałek, 19 listopada 2012

Wizyta w więzieniu

Witajcie ;) W piątek w ramach projektu socjalnego jednej z moich koleżanek z grupy, wybraliśmy się do więzienia, niedaleko Bochni. Było to dość niesamowite przeżycie, ponieważ nigdy nawet nie sądziłam, że mogę znaleźć się w takim miejscu....

Po 10 rano wielka brama się otworzyła, a w niej stanął umundurowany strażnik. Każdemu z nas odebrano dowody osobiste, telefony, pen drive'y i tego typu sprzęty. Gdy drzwi się za nami zamknęły, poczułam się jak w innym świecie. Każdy kąt był monitorowany, kontrolowany... Mogliśmy się poruszać tylko w eskorcie strażników.

Pierwszym miejscem, które było nam dane zobaczyć był to spacerniak. Na nim wówczas znajdowała się malutka część więźniów (około 30 osób). Z zaciekawieniem zaglądaliśmy do małego okienka. Ujrzałam w nim nagle parę oczu. Strasznych, przerażających oczu. Już do tego okienka więcej nie zajrzałam. Wielu ze skazanych odsiadywało karę 25 lat pozbawienia wolności, czyli wnioskując - morderstwo lub coś równie strasznego.

Później poszliśmy do sali widzeń, gdzie odbył się wykład z jednym strażnikiem w tym więzieniu. Znajduje się tam 340 więźniów. Tak jak już wcześniej wspomniałam, sporo z nich odsiaduje 25 lat. Jeden dożywocie. Było to więzienie dla recydywistów.

Gdy opuściliśmy to miejsce, poczułam się lżej. Przebywając tam, pomyślałam, jak ja bym się czuła wiedząc, że za tymi murami mam spędzić kolejne 25 lat swojego życia... Nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Może to i lepiej.

sobota, 22 września 2012

Witam po długiej przerwie!

Witajcie :* Na samym początku chciałam przeprosić za taką długą przerwę w pisaniu na blogu. Wakacje spędzałam w swojej rodzinnej miejscowości, w której oczywiście nic kreatywnego się nie dzieje.

Przez lipiec chodziłam do pracy, w sklepie. Później umowa ze mną nie została przedłużona ( szef to wstrętny i złośliwy człowiek, który całymi dniami siedział i patrzył w kamery czy, aby obsługujemy wszystkich klientów). Praca po 12 godzin, czasem trzy dni z rzędu - wracałam do domu wykończona.

Sierpień spędziłam na przygotowaniach do dwóch ślubów, które mnie czekały. Na jednym z nich byłam dróżką, a na drugim świadkiem. Pomagałam w organizacji zarówno jednego jak i drugiego. Wiele wówczas się dowiedziałam, co na pewno zaowocuję, gdy zabiorę się za przygotowanie moje ślubu i wesela :)

Wrzesień natomiast przeleciał tak szybko, że w sumie w ogóle go nie zauważyłam. Mogłam wykorzystać czas wakacji korzystniej, ale jestem nawet z siebie zadowolona. Rodziców często nie było, bo wyjeżdżali na wakacje, a co za tym idzie sama zajmowałam się domem. :) Wówczas mój narzeczony pomieszkiwał u mnie, a ja mogłam sprawdzać się w roli Perfekcyjnej Pani Domu. Żartuję, oczywiście. Do perfekcji mi bardzo daleko. Ale liczą się chęci.

Na pewno przez wakacje wzbogaciłam swoją wiedzą na temat Holocaustu. Miałam na to sporo czasu dlatego, byłam częstym gościem w bibliotece. Samotne wieczory spędziłam między innymi nad:

  • "Anus Mundi" W. Kielar, 
  • "Byłem asystentem doktora Mengele" M. Nyiszli,
  • "Nadzieja umiera ostatnia" H. Birenbaum.
 Jeżeli kogoś interesuje ta tematyka to szczerze polecam. Szczególnie pierwszą z nich. Zostaje w pamięci. 


Zbliża się październik, a co za tym idzie, kolejny rok akademicki. Mam plany, które muszę zrealizować do końca roku - czyt. Postanowienia Noworoczne. Zabieram się za nie z dniem 1 października. ;) Część z nich już zaliczyłam, ale chcę wyjść na czysto. :) Szczególnie muszę odwiedzić teatr. Chciałabym również pojechać jeszcze w tym roku do Warszawy, zwiedzić Muzeum Powstania Warszawskiego. Jednak taka wycieczka trochę kosztuje. Jeśli zaoszczędzę - pojadę.

Pozdrawiam czytelników i jeszcze raz przepraszam za tak długą pauzę w pisaniu :*


sobota, 14 lipca 2012

Relacje rodzic-dziecko

Od pewnego czasu zauważyłam, że kompletnie nie mogę dogadać się ze swoimi rodzicami (szczególnie z ojcem). Odkąd wróciłam z Krakowa spędzam w domu dość sporo czasu. Gdy mój narzeczony jest w pracy, a ja nie mam, co z sobą zrobić, siadam w salonie i czekam na mamę, aby z nią porozmawiać. Lubię to. Albo inaczej - lubiłam. Od jakiegoś czasu w ogóle mi to nie wychodzi.... Ciągle się kłócimy, nie możemy porozumieć w różnych kwestiach (o relacjach z moim tatą lepiej nie mówić, ponieważ od zamierzchłych czasów były bardzo napięte).

Kiedyś mogłam powiedzieć jej o wszystkim i wiedziałam, że zawsze wysłucha mnie i doradzi. Teraz mówię jej o swoich planach, zainteresowaniach czy pomysłach i w 80% zostaje skrytykowana. Wiem, że nie zawsze to, co robię jest słuszne, ale każdy popełnia błędy, prawda? Nie wiem, czy to kwestia tego, że żyjąc w Krakowie odzwyczaiłam się do wtrącania osób trzecich w moje życie. Może po prostu wyrosłam już z mieszkania we wspólnym domu z moimi rodzicami? Ciężko jest mi odpowiedzieć na to pytanie.

Naprawdę, bardzo zależy mi na pozytywnych relacjach z nimi. Nasze kontakty są dużo lepsze na odległość. Przez telefon prawie w ogóle się nie kłócimy, możemy porozmawiać o wszystkim "chłodniej" niż "face to face". Eh... Nie chciałabym, aby kiedyś, moje dziecko miało takie problemy w kontaktach ze mną, jak ja obecnie z moimi rodzicami. Trzeba tą sytuację jak najszybciej rozwiązać, ponieważ nie lubię, gdy w domu panuję taka zimna atmosfera.

Pozdrawiam Czytelników :*

poniedziałek, 9 lipca 2012

Zaręczyny :)

Witajcie! Wybaczcie, że nie pisałam tak długo, ale w moim życiu naprawdę wiele się wydarzyło. :) Mój chłopak zapytał się czy zostanę jego żoną w moje 20. urodziny! Oczywiście, zgodziłam się. Bardzo go kocham i wiem, że jest tym jedynym. Jesteśmy razem od trzech lat, ale znamy się od ponad ośmiu. Nie jest to przelotny, gówniarski związek, tylko coś naprawdę poważnego, dlatego zdecydowaliśmy się na taki krok.

Wczoraj zorganizowaliśmy uroczystą kolację dla najbliższej rodziny mojej i narzeczonego. :) Poprosił rodziców o rękę. Oni przepadają za nim, więc była to tylko formalność. Co do daty ślubu, nie śpieszymy się. Ja pierwsze chcę skończyć I stopień studiów. Planujemy ślub za trzy lata. Myślę, że w takim czasie wszystko odpowiednio zorganizujemy. Nigdzie nam się nie śpieszy ;)

Ostatnio usłyszałam, że panuje teraz "moda" na zaręczyny. Nie rozumiem trochę tego stwierdzenia. Planuje się ślub tylko dlatego, że jest na to trendy? Nie wiem, dlaczego ludzie tak mówią. Zazdrość? Być może. Ja cieszę się chwilą i naprawdę mogę powiedzieć: JESTEM SZCZĘŚLIWA! :*


PS. Dzisiaj byłam pierwszy dzień w pracy, w sklepie z odzieżą młodzieżową. :)Wakacyjne pieniądze każdemu się przydają!

czwartek, 21 czerwca 2012

Koniec sesji numer 2 ;)

Wczoraj zakończyła się moja druga sesja w życiu. Jestem z niej naprawdę zadowolona.
Z mediów w pracy socjalnej udało mi się zdobyć 5.0 :) 
Z psychologii klinicznej - 4.5 [!]

Reszty wyników jeszcze nie posiadam, ale śmiało mogę powiedzieć, że zdałam pierwszy rok ;) Teraz przede mną czas podsumowań, refleksji i trochę odpoczynku. Nie za dużo, żeby się zbytnio nie rozleniwić. W sobotę idę na rozmowę w sprawie pracy. Kiedyś już pracowałam w tym samym miejscu, ale na czas egzaminów musiałam zrezygnować, bo za ciężko było pogodzić pracę z nauką. 

Jutro żegnam się z Krakowem i witam z moją rodzinną miejscowością. :) Mam mieszane uczucia: sercem jestem niesamowicie związana z domem, jednak w Krakowie jest ten czar, magia i ... życie! Uwielbiam tutaj mieszkać, ale nie byłabym w stanie sama się utrzymywać i do tego coś odłożyć. Wiadomo, że byłoby mi łatwiej znaleźć dobrze płatną pracę, ale chyba muszę trochę odpocząć od samodzielności ;) Zobaczymy jak to będzie przez najbliższe trzy miesiące znów pod skrzydłami rodziców. 

Pozdrawiam Czytelników i.... WITAJCIE WAKACJE! :)

czwartek, 14 czerwca 2012

Sesja pod znakiem Euro :)

Sesja w pełni trwa - podobnie jak mecze Euro 2012. :) Cała Polska żyje tym wydarzeniem, co naprawdę bardzo mi się podoba. Gdyby tylko nie to, że muszę siedzieć nad książkami na pewno odwiedzałabym strefy kibica w Krakowie. :)

Codziennie, siedząc nad notatkami, w oddali słyszę głos komentatorów sportowych. Oglądam jednym okiem mecz, a drugim próbuje skupić się nad książkami. No, ale cóż... Tak wypadła sesja i nic na to nie poradzimy.

W sobotę zrobię sobie przerwę i obejrzę ze znajomymi mecz Polska- Czechy na krakowskich błoniach. A co. Trzeba trochę zaszaleć i wyjść z domu. :) Psychologia kliniczna- nie zając, nie ucieknie. ;)



piątek, 8 czerwca 2012

Sesja letnia

Sesja letnia, a na niej cztery egzaminy:

  • prawo socjalne i opiekuńcze - najbliższy poniedziałek,
  • media w pracy socjalnej - 19 czerwiec,
  • psychologia kliniczna - 19 czerwiec,
  • partnerstwo lokalne - 20 czerwiec. 
             Było również zaliczenie z psychologii rozwojowej, ale mam już go z głowy :) Cieszę się, ponieważ materiału było naprawdę sporo, a poszło mi całkiem nieźle. Teraz nauka, nauka i nauka. Egzaminy w tej sesji nie są proste, ale mam nadzieję, że nie będzie "kampanii wrześniowej". Trzeba wszystko zaliczyć w terminie i mieć z głowy. Więc nie ma, co więcej rozmawiać, tylko zabieramy się do nauki. :) Do końca tygodnia na tapecie jest ustawa o pomocy społecznej, konwencje praw dziecka i człowieka oraz karta praw człowieka UE. Życzcie mi szczęścia ;) Odezwę się w najbliższym czasie. :*

piątek, 25 maja 2012

e-portfolio

Witajcie ;) Dzisiaj pochwalę się zadaniem, które otrzymałam od jednej z wykładowczyń na swoim Uniwersytecie. Na zaliczenie z przedmiotu mamy napisać swoje e-portfolio.

Szczerze, to nigdy czegoś takiego nie pisałam, ale może to być ciekawe wyzwanie. Czy ktoś z moich Czytelników pisał ktoś swoje własne elektroniczne portfolio? Nie mam pomysłu od czego zacząć i na jakiej stronie go stworzyć. Mam niewiele czasu, bo tylko do przyszłego czwartku.

Wiem, że na takiej stronie trzeba umieścić swoje dotychczasowe osiągnięcia, wykształcenie oraz plany na przyszłość. Ale mogę napisać coś więcej? Nie chcę tego zrobić "na odwal się", ponieważ może mi się to przydać w przyszłości. Bardzo dużo myślałam już na ten temat, ale na razie nic nie wymyśliłam... Chciałabym wyróżnić się pomysłowością i oryginalnością, spośród innych.

Jeśli macie jakieś pomysły będę bardzo wdzięczna. Może ktoś z Was posiada przykładowy wzór niebanalnego portfolio? To nie tylko dobry sposób na znalezienie godnej pracy (przekonanie szefa o przyjęciu nas), lecz również czas na pewne podsumowania i przemyślenia na temat swoich osiągnięć. ;)

Pozdrawiam :*

poniedziałek, 7 maja 2012

Moja opinia po praktykach :)


Praktyki, które odbyłam w dniach 16 kwietnia – 27 kwietnia na pewno wiele mnie nauczyły. Zawsze „sucha” teoria znajduje swoje odzwierciedlenie w praktyce, dlatego codzienne spotkania z wychowankami Domu Dziecka w Oświęcimiu były tak ważne.
            Miałam możliwość pracy z wychowawcami Domu, którzy borykali się z codziennymi problemami wychowanków. Zdałam sobie sprawę, że każdy z opiekunów jest jakby „rodzicem” w Domu Dziecka. Muszą uczęszczać na wywiadówki, chodzić do lekarza, wysłuchiwać różnych marudzeń swoich podopiecznych. Zachowują przy tym olbrzymią cierpliwość, ponieważ muszę przyznać, że jest to czasem bardzo niewdzięczna praca. Dzieci nie zawsze zdają sobie sprawę jak wiele zawdzięczają swoim wychowawcom.
            Przy codziennych spotkaniach z zarówno młodszymi jak i starszymi dziećmi, mogłam pomagać im w organizacji wolnego czasu, chodzić z nimi na spacery czy bawić się na świeżym powietrzu. Oczywiście, pomagałam im również w odrabianiu zadań domowych, czy wypełnianiu codziennych obowiązków.
            Nie zawsze było łatwo, ponieważ byłam dla nich obcą osobą. Sama wiem, że będąc na ich miejscu, nie chciałabym, aby ktoś chodził po moim domu i rozkazywał mi. Dlatego też starałam się wczuć w ich sytuację i być dla nich jak najbardziej wyrozumiała.
            Będąc na praktykach mogłam zauważyć również jak funkcjonuje współpraca z innymi ośrodkami wychowawczymi, znajdującymi się w okolicy (np. z Wioską Dziecięcą w Rajsku).
            Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z odbytych praktyk. Była to szansa, aby połączyć dotychczasową wiedzę z codziennością. Spędzony tam czas minął szybko za sprawą świetnego kontaktu z dziećmi z Domu Dziecka. Cieszę się, że mogłam dostać taką szansę.

piątek, 27 kwietnia 2012

POMOC DLA SKATOWANEGO PSA!

YORK WYRZUCONY PRZEZ OKNO!


Dwa dni temu, w mojej miejscowości, z II piętra został wyrzucony York.... Miał operację i na szczęście żyje! jednak potrzebne są lekarstwa i fundusze na dalszą rehabilitacje! Ja już wysłałam pieniądze. Może i Wam uda się wysłać chociaż 20zł? każdy grosz się liczy....

Nie jest to żadna reklama, czy coś w tym stylu. Po prostu staram się rozgłosić sprawę gdzie tylko mogę!

środa, 25 kwietnia 2012

10 dzień praktyk - Wioska Dziecięca

Witajcie! Zaglądam na swojego bloga, a tu patrzę ... i zmiany. zmiany. zmiany! Nie było mnie tylko parę dni,a  bardzo wiele się zmieniło. Nie wiem czy na lepsze - ocenię później. Gdy się przestawię, bo na razie jestem zszokowana. ;)


Dzisiaj trójka rodzeństwa z mojego Domu Dziecka pojechała "w odwiedziny" do Wioski Dziecięcej, niedaleko naszej miejscowości. Są plusy i minusy ich ewentualnego przeniesienia.

  • Na pewno będzie im lepiej niż w tym "Domu". Nie chodzi tutaj o wychowawców czy warunki bytowe, ale o samą instytucję. Tam będą wychowywać ich "rodzice"/"ciocia i wujek". Na pewno będą traktowani bardziej indywidualnie aniżeli w Domu Dziecka. Tutaj dzieci mają dobrze, ale każdy z nich ma poświęcone tyle samo czasu. A tam... Wioska Dziecięca polega na tym, że jest to obszar, gdzie funkcjonują ... można powiedzieć "rodziny zastępcze". Dzieci żyją w siedmio-, ośmioosobowych rodzinach, na terenie jednego, wydzielonego obszaru. 
  • Najstarsza dziewczynka zdecydowanie nie chce się przenosić do Wioski. Przywiązała się już do osób, mieszkających w Domu Dziecka, dlatego według niej jest to niepotrzebne zamieszanie. Najmłodsza jest nawet zadowolona. A braciszek - nie umiem stwierdzić. Można jego postawę nazwać "obojętną". 
  • Dzieci będą nieco dalej od swojego rodzinnego domu (jakieś 15km). Ich kontakt z rodzicami biologicznymi będzie osłabiony, co na pewno zniweluje ich negatywny wpływ na rodzeństwo. 
  • Gdy dzieci trafią do Wioski, zostaną tam do pełnoletności. Nie ma wówczas możliwości ich adopcji.
  • Niby Wioska to mała rodzina, ale to nadal instytucja - nie prawdziwa rodzina. 
Według mnie - rodzeństwo powinno trafić do Wioski. Nie mnie tu oceniać, ale środowisko w jakim obecnie się wychowuje, ma na nich strasznie zły wpływ. Najstarsza siostra (10 lat) już przesiąknęła wulgaryzmami i stosunkiem starszych współlokatorów, do otoczenia. To bardzo źle. Dziewczynka nie chce chodzić do szkoły, olewa naukę i nikt nie może przemówić jej do rozsądku.

Mam nadzieję, że sprawa rozwiąże się najlepiej dla rodzeństwa. Bo liczy się tylko ich dobro i szczęście. W pełni zasługują na to, dlatego NIECH IM SIĘ POSZCZĘŚCI!!




piątek, 20 kwietnia 2012

Tragedia na zakończenie 5ego dnia praktyk!

Może mój tytuł jest trochę przesadny, ale dla mnie osobiście to jest wielka tragedia.
Dzisiaj cały dzień zajmowałam się chorą P. (4 lata). Miała dzisiaj wraz z rodzeństwem iść na weekend do domu. Dowiedziałam się, że dzieci często wysyłane są do domów, jeżeli tylko obydwie strony tego chcą i rodzice zachowują się w odpowiedni sposób (nie zażywają narkotyków, nie biją dzieci, nie nadużywają alkoholu, a dzieci mają godne warunki pobytowe.)

Mała P. cały dzień szalała z radości, że zobaczy dzisiaj swoich rodziców! A że jest chora, więc nie poszła do przedszkola.. Nudziła się, chodziła z okna do okna, nie mogła usiedzieć na miejscu. Ja cieszyłam się razem z nią, ponieważ to duża radość widzieć uśmiech na twarzy dziecka - dziecka, które przeżyło, w swoim krótkim życiu, naprawdę wiele.

Niestety... rodzice upili się i nie mogli przyjąć rodzeństwa na weekend. Powiadomiła o tym fakcie Dom Dziecka ich babcia. Nikt nie wiedział jak to powiedzieć małej P. która siedziała już ubrana w swoim pokoju w kurtkę i buciki. Straszny widok... Straszne życie....

Brak słów, co do bezmyślności dorosłych! Jak można!? Czy nie mogli dać sobie spokój chociaż na dwa dni?! Nie wiem jak wychowawcy jej to przekazali, bo nie chciałam przy tym być. Wzięłam kurtkę i poszłam.... zapalić. ;/ Mówiłam sobie, że rzucam palenie, ale mam zawsze przy sobie awaryjną paczkę - przydała się.

środa, 18 kwietnia 2012

"Proooszę Pani..." czyli 3 dzień praktyk

Rozmawiałam dzisiaj z wychowankiem o różnych sprawach życiowych. Po prostu siedziałam sobie z nim na podwórku i chciałam go trochę "poruszać" na huśtawkach i koniku. Nawet miło nam się rozmawiało: pytał mnie gdzie studiuje, dlatego taki a nie inny kierunek itp. Jak już dowiedział się, o co bliżej chodzi w pomocy społecznej/pracy socjalnej zadał mi jedno, krótkie pytanie, które ścięło mnie z nóg i zamilkłam na jakąś minutę...

- Proooszę Pani, a dlaczego urodziłem się w rodzinie patologicznej?
- (...)

Nie wiedziałam ani co odpowiedzieć, ani jak się zachować. Sądziłam, że takie dzieci raczej nie chcą poruszać tematów związanych ze swoją rodziną, ale myliłam się... Muszę pomyśleć jak zachowywać się w takiej sytuacji, bo ta niezręczna cisza (w moim wykonaniu) była fatalna.

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Praktyki - dzień pierwszy

Witam wszystkie osoby, które czekają na relacje z moich praktyk. Dzisiaj miałam tzw. "pierwsze starcie" z rzeczywistością Domu Dziecka. Co prawda byłam tam tylko 5 godzin, ale co zobaczyłam i usłyszałam to moje. Ustaliłam sobie grafik do końca praktyk i okazało się, że skończę je nie 10 maja, ale już 27 kwietnia z racji tego, że dziennie będę spędzać tam równe 5 godzin.
Gdy tylko weszłam do placówki od razu zobaczyłam ciemne, krzywo patrzące na mnie oczy zbuntowanej nastolatki. Gdy mnie zobaczyła, przeszył mnie zimny dreszcz na myśl, co mnie tutaj czeka... Ale powiedziałam sobie w duchu: "Nie daj się!". Podeszłam do niej, przedstawiłam się i podałam rękę. (była trochę zaskoczona z faktu, że ktoś traktuje ją poważnie i jak równą sobie) Zaprowadziła mnie do Pani Dyrektor, z którą ustaliłam wszelkie formalne sprawy moich praktyk.
Następnie dostałam wielki segregator z statusami, rozporządzeniami, regulaminami korzystania ze sprzętów oraz innymi papierzyskami. Pani Dyrektor przydzieliła mi również opiekuna (niestety, nie pracownika socjalnego) wychowawcę. Okazało się, że jest to szwagier mojej koleżanki, więc pogadaliśmy sobie w jego gabinecie i chyba teraz on będzie sprawował nade mną piecze.
Gdy już zadomowiłam się w jego gabinecie, rozłożyłam wszystkie dokumenty, które miałam przestudiować, przyszedł mały chłopiec (ok.10lat) ze złamanym nosem. Okazało się, że jego "kolega" z pokoju jest narkomanem i "na głodzie" pobił go! Wstrząsnęło to mną niesamowicie. Na samym początku zderzyłam się z prawdziwym życiem w Domu Dziecka.
Potem odwiedził mnie również K. który okazał się bardzo przyjaznym nastolatkiem. Był niestety chory - miał początki schizofrenii z powodu tego, że jego matka w czasie ciąży spożywała alkohol i narkotyki. Chłopak wyglądał całkowicie normalnie i nie wydać po nim było żadnego upośledzenia. Czuję, że między nami może zawiązać się znajomość ;)
To chyba wszystko, co jest warte przytoczenia w dniu dzisiejszym. Jutro idę dopiero na 12 dlatego, żeby pomóc młodszym dzieciom w nauce. Pozdrawiam :*


wtorek, 10 kwietnia 2012

PRAKTYKI!

Witajcie ;) "święta, święta i po świętach" - w tym roku minęły wyjątkowo szybko. Żyłam nie samymi świętami, ale tym, że od 16 kwietnia zaczynam praktyki!

Jestem strasznie zdenerwowana moją wizytą w Domu Dziecka. Wiem, że to nie będzie łatwe starcie, ponieważ są tam również osoby w moim wieku. Niektórych znam, ponieważ chodziłam z nimi do jednej szkoły w gimnazjum. Mam nadzieję jednak, że nie zostanę od razu rzucona na "głęboką wodę" (ooo! skojarzenie z dwójkowym serialem o moim zawodzie :D).

Myślę nad jakimiś zabawami integracyjnymi, ażeby nam smutno nie było. Szczerze? Wolałabym organizować czas młodszym dzieciom. Jakoś wydaję mi się, że miałabym z nimi lepszy kontakt.

Jestem na praktykach w swojej miejscowości, a nie w Krakowie. Więc najbliższy miesiąc spędzę w gronie rodzinnym. :) Zobaczymy jak się wszystko poukłada. Trzymacie kciuki i życzcie mi wiele cierpliwości!

poniedziałek, 19 marca 2012

Motto dnia dzisiejszego to...

.... czasem nie warto się za bardzo starać, żeby było dobrze, bo można przedobrzyć. Więcej nie mam do dodania. Niech każdy dopowie sobie resztę. Wiem, że to nie jest zbyt motywujące, ale dzisiaj straciłam motywację do wszystkiego.

Pozdrawiam.

czwartek, 15 marca 2012

Czwartek, wieczór...


Witam wszystkich. Dawno się nie odzywałam, fakt. Życie biegnie do przodu tak, że czasem nawet nie ma czasu na zastanowienie się nad sobą. Jestem czwartkowy wieczór. Właśnie dzisiaj postanowiłam wrócić wcześniej z zajęć, założyć dres, zmyć makijaż, wyłączyć telefon i odłączyć się od otaczającego mnie świata.

Czas naładować baterie. Zostałam sama w mieszkaniu, bo moje współlokatorki pojechały już do domu, dlatego mam okazję, żeby "podłączyć się do ładowania" ;) Większość wybiera się na imprezy czwartkowe, a ja siadam przed TV i odmóżdżam się. Dlaczego akurat dzisiaj?
Bo samotność sprzyja myśleniu.

Oto moje czwartkowo-wieczorowe przemyślenia: Byłam o 8 rano na wykładzie z pedagogiki specjalnej. Pani Doktor, która prowadzi ten przedmiot poszła nam na rękę, ponieważ powiedziała, że na zaliczenie będziemy musieli, tylko przeczytać artykuł i zreferować go. Nie kazała nam chodzić nawet na wykłady- po prostu traktuje nas jak dorosłych ludzi. Dzisiaj się załamałam. Przyszło 7 osób na 55. Szkoda gadać... Czasem wydaję mi się, że otaczają mnie ludzie, którzy są na tym kierunku przez całkowity przypadek. Całkowity! Są egoistyczni, żądni zysku i profitów. To straszne! Jesteśmy na kierunku, na którym ludzie powinni wykazać się EMPATIĄ!
Według mnie, w trakcie roku akademickiego powinien być jeszcze większy przesiew.



Oto moje żale dnia dzisiejszego. Dziękuję za wysłuchanie. Pozdrawiam. Idę "ładować się" dalej ;)

czwartek, 1 marca 2012

Mętlik.

Witajcie. W moim życiu zapanował chaos. Nie tylko na studiach (nowe przedmioty są naprawdę fajne!), ale również w "domu".
Hmm. Może zacznę od tego, że atmosfera w naszym mieszkaniu w Krakowie nie jest już taka jaka była wcześniej. Złożyło się na to wiele czynników. Między innymi kłótnie. Wiadomo, że jak mieszkają z sobą trzy różne, silne charaktery to prędzej czy później dojdzie między nimi do konfliktu. I doszło. Nie będę Was bliżej męczyć naszymi sprawami, ale powiem jedno: było parę spraw niewyjaśnionych. Wyszło na jaw, że jedna z osób, które uważałam za bliskie (a mieszka obecnie ze mną) trochę mnie okłamała. Ja osobiście kłamstwa NIENAWIDZĘ! Dlatego ciężko jest mi to również wybaczyć. Nie była to poważna sprawa, ale naruszyła moje zaufanie do tej osoby.
Druga z osób, które ze mną mieszkają, jest mi bardzo bliska. Dużo bardziej niż ta pierwsza. Mieszkamy w jednym pokoju, więc siłą rzeczy spędzamy z sobą wiele godzin. Nie chcę jej stracić, ponieważ do tej pory nie poznałam osoby, z którą łączyłaby mnie taka bliska zażyłość. Niestety, cała ta atmosfera w naszym mieszkaniu przyczynia się również do tego, że między nami zaczyna się psuć... Nie jest już tak jak chociażby dwa miesiące temu, gdy cieszyłyśmy się z byle powodu, oglądałyśmy głupie seriale i było świetnie. Teraz jest poważniej i smutniej... Nie wiem dlatego tak się dzieje. Nie wiem, co mam zrobić. Nie wiem jak to wszystko załatwić. W mojej głowie panuje mętlik.
Sama nie wiem czy po prostu, nie będę musiała po skończeniu umowy mieszkaniowej (w sierpniu) zmienić mojego lokum. Strasznie tego nie chcę, ale nie mam zamiaru również męczyć się i żyć w jakiejś grobowej atmosferze. To życie studenckie, a jakoś w ogóle tego nie czuję. Może to ta pogoda wpływa na mnie tak pesymistycznie. Chcę wiosnę! Chcę słońca! Chcę żyć!

środa, 15 lutego 2012

Nowy harmonogram - wrrrr.

Dzisiaj nasza opiekunka roku wysłała nam na maila nowy podział zajęć. Aż dreszcz mnie przeszedł na myśl o kombinacjach jakie w nim się znalazły. Oczywiście, jest on dużo lepszy niż na początku roku akademickiego. Ale okienka - jak były tak są.

Owe okienka są motywacją do tego, żeby na Hucie znaleźć sobie jakieś zajęcie. Jak już kiedyś pisałam znajduje się tam Dom Małego Dziecka, w którym chciałam odbyć pierwszy wolontariat. Oczywiście, chyba będę musiała się tam wybrać osobiście, bo nikt nie raczy odpisać na mojego maila. Nie jest to daleko od mojej uczelni, dlatego może nam będę mogła spędzać moje "wspaniałe" okienka. Kolejnym z atutów mojego nowego podziału godzin jest to, ze w piątki nie będę mieć zajęć na Hucie! :) Będę mieć basen + psychologię kliniczną w Centrum Krakowa. Booosko! (do 13:50).

Cały mój rok, gdy zobaczył nasz harmonogram złapał się za głowę i ubolewa. Ale ja jestem do niego pozytywnie nastawiona ;) Może dlatego, że jest dużo więcej interesujących mnie przedmiotów niż w pierwszym semestrze? Na tą psychologię kliniczną mogłabym jeździć nawet na Kurdwanów :)

Ale nie myślmy o studiowaniu. Dopiero środa. Mam jeszcze 5 dni zasłużonych ferii dlatego mam zamiar jest cudownie wykorzystać. W piątek - kierunek Zakopane! :) Cały weekend w zaśnieżonych górach z D. mmmm.... :*

piątek, 10 lutego 2012

Sesja pokonana!

Witajcie! :) Pokonałam pierwszą w swoim życiu sesję! I to z całkiem niezłym wynikiem, bo ze średnią 4.0 :) Bardzo się cieszę, bo teraz już wiem jak takie egzaminy wyglądają i wyciągnę wnioski na przyszłość. Na przykład wiem, że muszę trochę wcześniej zabrać się za powtarzanie materiału, bo w dwa tygodnie ciężko jest się dobrze przygotować.

W następnym semestrze czekają na mnie nowe przedmioty, między innymi psychologia kliniczna i rozwojowa. Jestem z tego powodu szczęśliwa, bo im więcej psychologii to dla mnie lepiej. Szalenie interesuje mnie ten przedmiot. Ale to dopiero w następnym semestrze...

Teraz czeka mnie odpoczynek, "odmóżdżenie" i nadrobienie zaległości filmowych i książkowych. Pospotykam się również z moim znajomymi, bo w sesji nie miałam na to niestety czasu. Już wczoraj spotkałyśmy się z przyjaciółką, żeby oblewać sesję :) Na szczęście wszystkie moje bliskie przyjaciółki wszystko pozaliczały w pierwszym terminie, dlatego sesja poprawkowa dla nas nie istnieje. :) Pozdrawiam czytających i mam nadzieję, że wszyscy są w takim wyśmienitym humorze jak JA! :D

piątek, 27 stycznia 2012

Sesja trwa

Szczerze Wam powiem, że mam już dość filozofii. We środę za tydzień (1 lutego) zmierzę się właśnie z tym przedmiotem. Następnie 6 lutego pedagogika społeczna, a dzień później socjologia. Co najgorsze, cały czas siedzę nad filozofią, a olałam sobie pedagogikę (której jest dużo więcej!). Nie umiem tego sobie jakoś logicznie rozplanować, chociaż myślałam, że matura mnie tego już nauczyła...

Teraz siedzę sobie w domu i zastanawiam się, co będę robić po ogłoszeniu wyników. ;) Czy to będzie euforia z radości czy raczej psychiczne załamanie. Czułabym się strasznie źle, gdyby okazało się, że tyle godzin nad książkami poszło na marne, tylko dlatego, że parę pytań było sformułowanych nieco inaczej niż się spodziewałam. Wolę pisać niż mówić, ale czasem wydaje mi się, że ustne egzaminy są łatwiejsze niż pisemne... Sama już nie wiem. :(

PS. Brałam udział w manifestacji w Krakowie przeciwko ACTA :) Niesamowite, że tyle młodych ludzi potrafi w tak krótkim czasie zebrać się i walczyć o swoje. Podpisałam również petycję w tej sprawie. Niestety, nie wydaję mi się, żeby to coś dało... Ale nadzieja umiera ostatnia ;)

Pozdrawiam :*

piątek, 13 stycznia 2012

Sesja

Witajcie ;) Sesja przynajmniej u mnie na studiach rozpoczęta :) Pierwszy wpis w indeksie do ocena: dobry, z wprowadzenia do psychologii. :)

Nauki - masakrycznie duzo! Czytania- jeszcze więcej. Dlatego, niestety nie mam czas na wpisy na moim blogu. W sumie, nic ciekawego się nie dzieje. Życie jakoś idzie do przodu :)


Pozdrawiam gorąco :*