poniedziałek, 19 listopada 2012

Wizyta w więzieniu

Witajcie ;) W piątek w ramach projektu socjalnego jednej z moich koleżanek z grupy, wybraliśmy się do więzienia, niedaleko Bochni. Było to dość niesamowite przeżycie, ponieważ nigdy nawet nie sądziłam, że mogę znaleźć się w takim miejscu....

Po 10 rano wielka brama się otworzyła, a w niej stanął umundurowany strażnik. Każdemu z nas odebrano dowody osobiste, telefony, pen drive'y i tego typu sprzęty. Gdy drzwi się za nami zamknęły, poczułam się jak w innym świecie. Każdy kąt był monitorowany, kontrolowany... Mogliśmy się poruszać tylko w eskorcie strażników.

Pierwszym miejscem, które było nam dane zobaczyć był to spacerniak. Na nim wówczas znajdowała się malutka część więźniów (około 30 osób). Z zaciekawieniem zaglądaliśmy do małego okienka. Ujrzałam w nim nagle parę oczu. Strasznych, przerażających oczu. Już do tego okienka więcej nie zajrzałam. Wielu ze skazanych odsiadywało karę 25 lat pozbawienia wolności, czyli wnioskując - morderstwo lub coś równie strasznego.

Później poszliśmy do sali widzeń, gdzie odbył się wykład z jednym strażnikiem w tym więzieniu. Znajduje się tam 340 więźniów. Tak jak już wcześniej wspomniałam, sporo z nich odsiaduje 25 lat. Jeden dożywocie. Było to więzienie dla recydywistów.

Gdy opuściliśmy to miejsce, poczułam się lżej. Przebywając tam, pomyślałam, jak ja bym się czuła wiedząc, że za tymi murami mam spędzić kolejne 25 lat swojego życia... Nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Może to i lepiej.