piątek, 29 lipca 2011

auuu!

Od małego dziecka mam skoliozę. Oczywiście, "każdy" (w dzisiejszej erze ciężkich torb, ślęczenia przed komputerem, jedzenia wszędzie tylko nie przy stole) ma problemy z kręgosłupem. W podstawówce chodziłam na zajęcia korekcyjne, ale nie dawały żadnych efektów. Do tej pory nic mnie nie bolało, więc to lekko bagatelizowałam... Od wczoraj jednak nie mogę nawet siedzieć na krześle....

Coś strzeliło, skrzypnęło i umieraaam! Nie mogę się zbytnio wyprostować, każdy ruch sprawia mi ból. :( Wizyta u lekarza mnie nie ominie. Teraz jestem tego pewna. A wszystko zaczęło się tak...

Wczoraj byłyśmy dziewczynami w mieszkaniu w Krakowie, ażeby tam troszkę posprzątać. Ja zajęłam się szafkami w kuchni. Mój kręgosłup miał jednak chyba inne plany. Tak zaczął boleć, że całą noc nie mogłam zmrużyć oka. No wybaczcie, ale ja mam tylko 19 lat, a czuję się jakbym miała 100.... Masaże mogą mnie uratować? Czy już jest za późno na prosty kręgosłup? :(

niedziela, 24 lipca 2011

dwie ścieżki życia

Dzisiaj w nocy miałam duże problemy z zaśnięciem. Nie wiem dlaczego. Raz było mi za ciepło, raz za zimno i ogólnie to praktycznie nie zmrużyłam oka. A co za tym idzie - bezsenne noce są idealnym momentem na życiowe przemyślenia. Otóż doszłam do dwóch wniosków, które odnoszą się do mojej przyszłości.

I. Droga ambitniejsza: ZOSTAĆ KURATOREM SĄDOWYM: Wiem, że to nie jest łatwa sprawa. Trochę o tym już wcześniej czytałam. Potrzebna jest aplikacja kuratorska, o którą nie jest tak łatwo. Trzeba również mieć odpowiednie wykształcenie. I tutaj zaczyna się pewien problem. Nie wiem, czy gdybym skończyła licencjat na kierunku "praca socjalna" i zrobiła magistra na kierunku "resocjalizacja", miałabym szanse starania się o aplikację kuratorską? Czy trzeba mieć stricte pedagogiczne/socjologiczne/psychologiczne/prawnicze wykształcenie?

II. Droga mniej ambitna, ale równie pożądana przeze mnie: PRACOWAĆ W DOMU DZIECKA: Dawać miłość dzieciom, które są od samego początku odepchnięte i niechciane. Takich dzieci jest niestety coraz więcej, a coraz mniej osób, które chcą im pomagać. Czuję, że mogłabym sprawdzić się jako właśnie osoba, która niesie pomoc innym, bardziej potrzebującym. Wiem, że to nie jest lekka praca, ale niesie niesamowite spełnienie, widząc uśmiech na twarzach tych małych dzieciątek.

Gdybym wybrała tą II drogę musiałabym zrobić dodatkowo kurs pedagogiczny, żebym lepiej umiała się dogadywać z dziećmi i nieść im pomoc. Obie drogi wydają mi się bardzo ciekawe, ale i nie łatwe. Na pewno czeka mnie wiele łez, wyrzeczeń... ale i dużo uśmiechu, wiedząc, że robię coś, co ma sens! I gdy będę już na emeryturze, będę mogła spokojnie usiąść w fotelu i powiedzieć: TAK, spełniłam się w swoim życiu!

środa, 20 lipca 2011

wielki krok

Dzisiaj, a właściwie jutro, zrobię kolejny wielki krok w stronę dorosłości. Podpiszę umowę o wynajem mieszkania w Krakowie (10 minut do Rynku Głównego). Wraz z moimi dwiema przyjaciółkami postanowiłyśmy zamieszkać razem ;) Akurat udało nam się znaleźć dwupokojowe lokum w samym "sercu" Krakowa.

Co prawda, nie jest to luksusowy apartament, mieszkanie potrzebuje małego remontu( tj. malowania i przemeblowania). Jako trzy przyszłe studentki mamy zamiar się nim "zaopiekować" w należyty sposób. Mój chłopak i chłopak przyjaciółki oraz ojciec jednej z nich pomogą w zadomowieniu się w nowym lokum. Wiadomo, że do przenoszenia różnych ciężkich sprzętów siła mężczyzny jest niezbędna. ;)

Trochę się boję. Jest to moje pierwsze mieszkanie, w którym będę całkowicie odpowiedzialna za swoje poczynania. Jednak chyba najwyższy czas wyfrunąć z rodzinnego gniazda?

sobota, 16 lipca 2011

Panna Nikt

Witajcie. :) W moim mieście niedawno otworzyli nową bibliotekę. Jest dużo nowości, ale również sporo książek "z przeszłością". Sięgnęłam właśnie po taką książkę, która leżała gdzieś na szarym końcu półek, przytłoczona innymi. Tytuł nic mi nie mówił, mianowicie: "Panna Nikt". Z tyłu książki nie było krótkiej wzmianki na jej temat, co niestety nie ułatwiło mi zadania. Ale zdecydowałam się, że ją przeczytam. Przyciągnęła mnie jej okładka.

Nie miałam zielonego pojęcia o czym jest ta książka. Jednak muszę przyznać, że nie zawiodłam się. Opowiada ona on 15letniej dziewczynie, która przenosi się z małego miasteczka do Wałbrzycha, wraz z rodzeństwem i rodzicami. Jest to dla niej zupełnie inny świat niż dotychczas. Poznaje nowych ludzi w szkole i przeżywa swoją wewnętrzną przemianę- wchodzi w okres dojrzewania.

"Panna Nikt" jest naprawdę niesamowitą książką. Przedstawia jak młodzież nie radzi sobie z problemami, gdy stykają się ze światem dorosłych. Marysia (bo tak nazywa się główna bohaterka) ma ojca alkoholika oraz matkę, która nigdy nie była dla niej prawdziwym oparciem. Jest manipulowana przez otoczenie, lecz zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy.
Naprawdę polecam tą pozycję. Nie jest to lekka i przyjemna lektura, ale można się z niej dużo dowiedzieć o życiu i spojrzeniu na świat młodzieży, dla której codzienność to ciężki kawałek chleba.



wtorek, 12 lipca 2011

dieta, dieta, dieeeta

Od jutro zaczynam wakacyjne dietkowanie. Zdecydowanie się zapuściłam. Od stycznia do maja potrafiłam zaprzeć się w sobie i zrzucić 15kg. Niestety, przez maturę i ten cały stres znów troszkę przytyłam. Nieznacznie, ale to zawsze coś.

Od jutro postanowiłam odrzucić wszelkie słodycze, niezdrowe jedzenie i gazowane picie. Mówię im zdecydowane NIE! Przez najbliższe 14 dni będę ćwiczyć codziennie wieczorem. Od dwóch dni robię brzuszki (zaczęłam od 20) i codziennie dodaje po 10 kolejnych. Chodzi o to, żeby dobrze czuć się w swoim ciele, a nie wstydzić nosić krótkich spodenek w lecie. :)

Niestety do biegania nie mogę się zmusić :( Chociaż muszę przyznać, ze codziennie udaje mi się wstawać o określonej porze (8:00). To już sukces :)

Obecna waga: 56kg. Planowana waga na 27 lipca: 52kg.

piątek, 8 lipca 2011

praca socjalna

DOSTAŁAM SIĘ! Na pracę socjalną na Uniwersytet Pedagogiczny. Tzn. dostałam się jeszcze na inne kierunki (np. pedagogikę specjalną), ale to nie dla mnie... Wolę coś w czym widzę siebie. Cieszę się. Bardzo się cieszę! :)

poniedziałek, 4 lipca 2011

Kraków


Zdecydowanie dzisiejszy Kraków był moookry! Jednak mogę z ręką na sercu powiedzieć, że przeszłam około 20km :) Przynajmniej poprawiłam kondycje. Nie sądziłam, że aż tyle czasu zajmie nam znalezienie tych wszystkich wydziałów. Pytałyśmy się ludzi, gdzie jest taka i taka ulica, ale albo usłyszałyśmy "nie mam czasu" albo "przykro mi, nie jestem z Krakowa". Jednak w końcu udało nam się wszystko pozałatwiać.

Przechodziłyśmy obok biblioteki Uniwersytetu Jagiellońskiego. :) Jest śliczna!

Ogólnie na Pedagogicznym też nie jest źle. Sympatyczni ludzie. Pan Profesor, który odbierał od nas papiery poczęstował nas cukierkami.

Przechodziłyśmy z dziewczynami przez Galerię Krakowską i zauważyłyśmy w jednej z księgarni przeceny książek o 50%. Oczywiście, wstąpiłyśmy i zakupiłam całkiem nowiutki słownik włoskiego za 9.90. Totalna okazja. Jak na początek jest wystarczający - ma 40.000 haseł, więc za takie pieniądze się opłaca.
Przepraszam za jakość dodanych zdjęć, ale nie wzięłam ze sobą aparatu i musiałam zadowolić się telefonem. Uwielbiam fotografować Kraków. To po prostu magiczne miejsce. :)

niedziela, 3 lipca 2011

motivazione

Wczoraj wysłałam przelewy na konta uczelni. Jutro wybieram się do Krakowa, bo muszę osobiście złożyć papiery na Uniwersytet Pedagogiczny. Oto lista moich kierunków:
- Praca socjalna - UP Kraków
- Pedagogika przedszkolna i wczesnoszkolna - UP Kraków
- Pedagogika specjalna - UP Kraków
- Pedagogika społeczno-opiekuńcza- UP Kraków
- Judaistyka - UJ Kraków
- Bibliotekoznawstwo i informacja naukowa- UP i UŚ,
- Resocjalizacja - UJ [!!!] - zdecydowanie mój numer 1.

Przeczytałam wczoraj też o Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej "Ignatianum" w Krakowie. Jest tam pedagogika resocjalizacyjna. Zawsze jakaś alternatywa jeżeli bym się nie dostała na, któryś z kierunków w/w. Słyszałam o niej dobre opinie, a czesne kosztuje tylko 100zł na semestr. Znalazłam MOTYWACJĘ, która pomaga mi wierzyć, że wszystko będzie dobrze. To mój chłopak- jest przy mnie, wierzy we mnie i pomaga przetrwać ten ważny moment.
Jest najlepszy!


Pozdrawiam :*

piątek, 1 lipca 2011

i po wszystkim.

Jakoś poszło. Może spodziewałam się trochę lepszego wyniku chociażby z języka polskiego, ale trudno. Wydaję mi się, że trafiłam na egzaminatora, który akurat miał zły dzień, bo z tego, co patrzyłam na internecie to przynajmniej 3/4 problematyki poruszyłam w odpowiedni sposób.

Nie przejmuję się tym. Wiele łez już wylałam przez maturę, zapominając o tym, że przecież będę mieć w życiu dużo większe problemy niż słabo zdany egzamin. Wszyscy w domu chodź i mi gratulują, ale ja niestety, nie czuję się spełniona. Nie wiem czy dostanę się na studia dzienne do Krakowa. Nie wiem, czy moje marzenia się spełnią. Ale najważniejsze jest to, żeby się nie poddawać. Za rok maturę można poprawić i wybrać drugi kierunek (płatny, oczywiście).

Studia zaoczne też nie są katastrofą. Więcej będę musiała przysiąść w domu nad książkami, ale przynajmniej będę mogła znaleźć pracę i zacząć zarabiać. Nie chcę być cały czas na garnuszku moich rodziców. Oczywiście, oni nic mi nie wypominają. Bo mnie kochają jak wszyscy rodzice swoje dzieci.

Dziś mam 19naste urodziny. Matura nie wykazała się pomysłowością i nie dostałam od niej jakiegoś wielkiego prezentu. :) Nic, trudno. Ważne, że zdałam ( w tym roku jest to już dużym osiągnięciem, gdy słyszy się w tv albo radiu, że 1/4 maturzystów niestety nie podołało matematyce).