poniedziałek, 19 marca 2012

Motto dnia dzisiejszego to...

.... czasem nie warto się za bardzo starać, żeby było dobrze, bo można przedobrzyć. Więcej nie mam do dodania. Niech każdy dopowie sobie resztę. Wiem, że to nie jest zbyt motywujące, ale dzisiaj straciłam motywację do wszystkiego.

Pozdrawiam.

czwartek, 15 marca 2012

Czwartek, wieczór...


Witam wszystkich. Dawno się nie odzywałam, fakt. Życie biegnie do przodu tak, że czasem nawet nie ma czasu na zastanowienie się nad sobą. Jestem czwartkowy wieczór. Właśnie dzisiaj postanowiłam wrócić wcześniej z zajęć, założyć dres, zmyć makijaż, wyłączyć telefon i odłączyć się od otaczającego mnie świata.

Czas naładować baterie. Zostałam sama w mieszkaniu, bo moje współlokatorki pojechały już do domu, dlatego mam okazję, żeby "podłączyć się do ładowania" ;) Większość wybiera się na imprezy czwartkowe, a ja siadam przed TV i odmóżdżam się. Dlaczego akurat dzisiaj?
Bo samotność sprzyja myśleniu.

Oto moje czwartkowo-wieczorowe przemyślenia: Byłam o 8 rano na wykładzie z pedagogiki specjalnej. Pani Doktor, która prowadzi ten przedmiot poszła nam na rękę, ponieważ powiedziała, że na zaliczenie będziemy musieli, tylko przeczytać artykuł i zreferować go. Nie kazała nam chodzić nawet na wykłady- po prostu traktuje nas jak dorosłych ludzi. Dzisiaj się załamałam. Przyszło 7 osób na 55. Szkoda gadać... Czasem wydaję mi się, że otaczają mnie ludzie, którzy są na tym kierunku przez całkowity przypadek. Całkowity! Są egoistyczni, żądni zysku i profitów. To straszne! Jesteśmy na kierunku, na którym ludzie powinni wykazać się EMPATIĄ!
Według mnie, w trakcie roku akademickiego powinien być jeszcze większy przesiew.



Oto moje żale dnia dzisiejszego. Dziękuję za wysłuchanie. Pozdrawiam. Idę "ładować się" dalej ;)

czwartek, 1 marca 2012

Mętlik.

Witajcie. W moim życiu zapanował chaos. Nie tylko na studiach (nowe przedmioty są naprawdę fajne!), ale również w "domu".
Hmm. Może zacznę od tego, że atmosfera w naszym mieszkaniu w Krakowie nie jest już taka jaka była wcześniej. Złożyło się na to wiele czynników. Między innymi kłótnie. Wiadomo, że jak mieszkają z sobą trzy różne, silne charaktery to prędzej czy później dojdzie między nimi do konfliktu. I doszło. Nie będę Was bliżej męczyć naszymi sprawami, ale powiem jedno: było parę spraw niewyjaśnionych. Wyszło na jaw, że jedna z osób, które uważałam za bliskie (a mieszka obecnie ze mną) trochę mnie okłamała. Ja osobiście kłamstwa NIENAWIDZĘ! Dlatego ciężko jest mi to również wybaczyć. Nie była to poważna sprawa, ale naruszyła moje zaufanie do tej osoby.
Druga z osób, które ze mną mieszkają, jest mi bardzo bliska. Dużo bardziej niż ta pierwsza. Mieszkamy w jednym pokoju, więc siłą rzeczy spędzamy z sobą wiele godzin. Nie chcę jej stracić, ponieważ do tej pory nie poznałam osoby, z którą łączyłaby mnie taka bliska zażyłość. Niestety, cała ta atmosfera w naszym mieszkaniu przyczynia się również do tego, że między nami zaczyna się psuć... Nie jest już tak jak chociażby dwa miesiące temu, gdy cieszyłyśmy się z byle powodu, oglądałyśmy głupie seriale i było świetnie. Teraz jest poważniej i smutniej... Nie wiem dlatego tak się dzieje. Nie wiem, co mam zrobić. Nie wiem jak to wszystko załatwić. W mojej głowie panuje mętlik.
Sama nie wiem czy po prostu, nie będę musiała po skończeniu umowy mieszkaniowej (w sierpniu) zmienić mojego lokum. Strasznie tego nie chcę, ale nie mam zamiaru również męczyć się i żyć w jakiejś grobowej atmosferze. To życie studenckie, a jakoś w ogóle tego nie czuję. Może to ta pogoda wpływa na mnie tak pesymistycznie. Chcę wiosnę! Chcę słońca! Chcę żyć!