czwartek, 22 sierpnia 2013

Chcę październik!

Obejrzałam "Sekret" i co mogę o nim powiedzieć? Motywuje, zachęca do planowania swojego życia. Oczywiście, trzeba trochę podejść do tego z przymrużeniem oka, ale przykłady które zamieszczone są w filmie, dają do myślenia. Może coś w tym jest? Myślenie, że "Sekret" istnieje wśród nas, na pewno może nam życie ułatwić, ponieważ obierając sobie jeden, konkretny cel ćwiczymy samozaparcie, systematyczność i trwałość. A to są niewątpliwie cechy, które w dzisiejszym świecie są pożądane.
Ja mam wiele planów, celów, pragnień, które chciałabym zrealizować w przyszłości. Większość znajduje się w jednej z zakładek na moim blogu. Może "Sekret" pomoże mi w realizacji moich życiowych pragnień? Zobaczymy ;).

Dzisiaj wracają moi rodzice z wakacji, z Chorwacji. Wyglądają ślicznie. Szczęśliwi, opaleni, wypoczęci ;) Cieszę się, ze chociaż oni skorzystali z tych wakacji. Ja również odpoczęłam, ale ten odpoczynek powoli zamienia się w rutynę i znudzenie. Jak mówi stare, polskie porzekadło: "Co za dużo, to nie zdrowo". Perfekcyjnie odnosi się ono do mojego życia codziennego. Za dużo wolnego = za dużo nudy! Jestem osobą, która nie potrafi zbyt długo usiedzieć na miejscu, więc zaczynam robić się nerwowa. Ale do października nie zostało dużo czasu, więc wytrzymam. A później spotkania na uczelni z moimi dziewczynami, ploty, kawki, szybkie drinki i obiadki w studenckim gronie! Dużo się zmieni, ponieważ muszę (musimy z A. i jej chłopakiem) znaleźć nowe lokum. Ale szczerze? CHCĘ PAŹDZIERNIK! :*

czwartek, 15 sierpnia 2013

"The secret"

Wczoraj odwiedzili mnie znajomi, ponieważ moi rodzice wyjechali na wakacje, więc korzystam z wolnego lokum ;). Są to ludzie, którzy bardzo mnie inspirują oraz podziwiam ich za uparte dążenie do obranego celu. Po paru kieliszkach rozmowa zaczęła się kleić. Zeszło na temat filmu i książki o tym samym tytule, mianowicie "Sekret". Miał ktoś z nią już do czynienia? Ci znajomi nie są pierwszymi osobami, które korzystają z "Rad" zamieszczonych w tej publikacji.
Film zmienia życie. Gdy znajomi opowiadali mi o nim, widziałam widziałam w ich oczach płomyczki ;). Postanowiłam że dzisiaj wieczorem zagłębię się bardziej w tą tematykę. Jest to cykl rozmów z osobami, które w życiu osiągnęły bardzo wiele i pod względem materialnym oraz bardziej duchowym. Opowiadają oni o tzw. uniwersum, ale nic więcej Wam nie powiem. Nie czytałam książki, ani nie oglądałam filmu, a już wiem że mi się spodoba.
Naprawdę wiele osób mówiła, że korzystanie z "sekretu" pomaga w życiu, zmienia je i... powiem Wam, że zaczynam w to wierzyć. Jeden z moich znajomych parę lat temu nie trzymał się żadnych zasad, imprezował a nauka była mu całkowicie obca. Obejrzał "Sekret", uwierzył, zmienił się. Dzisiaj jest na II roku medycyny na Uniwersytecie Jagiellońskim. Da się? Da. Wszelkie ograniczenia powstają tylko w naszej głowie, tak naprawdę nie ogranicza nas nic!

Dzisiaj jest wolne od wszelkich zajęć, więc poświęcę swój wieczór na poznanie "sekretu". Może i moje życie nagle się zmieni i każde marzenie stanie się rzeczywistością?


wtorek, 13 sierpnia 2013

brak tematu

Odebrałam laptopa, ale dalej nie jest naprawiony. Niestety, wymiana tego zawiasu wraz z dolną obudową kosztuje aż 350 złotych. Nie stać mnie. Da się z niego normalnie korzystać, więc do końca września jakoś wytrzymam - może uda mi się odłożyć trochę gotówki.

Byłam dzisiaj na zakupach w lumpie. Ogólnie nigdy nie mogłam nic dla siebie znaleźć. Może nie miałam wystarczająco cierpliwości a może po prostu źle się tam czułam? Dzisiaj odwiedziłam sklep, ktory polecila mi moja przyjaciółka. Co prawda, ceny były tam całkiem wysokie jak na tego typu miejsce, ale warto tyle zapłacić, naprawdę. Kupiłam sobie torebkę, dwie bluzki oraz spódniczkę. Wszystkie te ciuchy były jeszcze z metką, z Atmosphere. Zapłaciłam za całość 90 złotych. Pewnie niektórzy pomyślą, że to mega dużo, ale dla mnie, osoby która dopiero się wdraża w takie second-hand'y cena jest całkiem przystępna. Za cztery rzeczy w galerii zapłaciłabym pewnie ponad 250 złotych. Wiec mogę powiedzieć, że zaoszczędziłam ;) I bardzo poprawiłam sobie humor! Zobaczyłam zmiany, dzisiaj w przymierzalni. To, że waga stoi w miejscu nie oznacza, że moje ciało nie wygląda lepiej. Już miesiąc chodzę na siłownie i naprawdę widzę i czuję efekty.

Wiem, ze moja dieta pozostawia jeszcze wiele do życzenia, ale wierzę, że osiągnę swój cel 50 kg. Po prostu trzeba dążyć do przodu... i perfekcji. :)
Pozdrawiam!

piątek, 9 sierpnia 2013

nieszczescia chodza parami

Dosc ze stracilam prace, to dzisiaj musialam zaniesc laptopa do serwisu, bo zepsul mi sie juz calkowicie zawias po  lewej stronie. Slyszalam, ze Asus juz tak ma. Musze teraz korzystac z tableta, wiec pisanie nie jest takie proste. Dopoki nie zwroca mi mojego laptopa,  bede musiala korzystac z tego diabelskiego urzadzenia. Dzis tata mi go sprezentowal, jednak jest niewygodny do pisania, jedyne do przegladania stron.
Zeby nie siedziec bezczynnie w domu postanowilam zapisac sie na wolontariat w Domu Pomocy Spolecznej.Bylam dzisiaj na rozmowie i od poniedzialku zaczynam. Dostane umowe wolontaryjna i zaswiadczenie z opinia. Przyda sie podczas szukania pracy ;)
Ostatnio moj narzeczony ciagle pracuje a ja czuje sie troch zaniedbana. W ogole sie nie widujemy. Z tego powodu zaniedbalam rowniez  swoja diete. Zauwazylam, ze gdy jest mi smutno zaczynam jesc... zly nawyk ;(
To tyle. Odezwe sie gdy odzyskam mojego laptopa.

Pamietajcie, SILA JEST KOBIETA!   ;)

PS. Jutro glodowka oczyszczajaca. i niech mnie szlag trafi jesli znow zawale!

środa, 7 sierpnia 2013

Oszukana!

Całą noc rozmyślałam nad tym, co wydarzyło się wczoraj. Moja koleżanka z pracy otrzymała SMS na służbowy telefon. Brzmiał on mniej więcej tak: "Zgłaszam sprawę na Policję. Nie dostałem zwrotu pieniędzy od miesiąca. Gazety też się tym zainteresują, wstrętna oszustko". Gdy mi go pokazała, włosy stanęły mi dęba. Nie wiedziałam, czy brać swoje rzeczy i uciekać czy spokojnie poczekać do 15, aż skończy się dniówka. Nie mogłam w ogóle skupić się na pracy, bo w każdej chwili obawiałam się przyjścia Policji. Doczekałam końca pracy i szybko pobiegłam do komputera. Sprawdziłam, czy w ogóle to, co sprzedaję jest legalne i czy istnieje w Internecie. Okazało się, że ta firma to jedno wielkie oszustwo. Kobieta-kierowniczka niby legalnie oferuje ludziom "pakiet informacji oraz porady doradców", ale to wszystko dostępne jest w Internecie za darmo! Oszukiwałam ludzi, w ogóle nieświadoma że to robię.
Myślałam całą noc jak wyjść z tego bagna. Umowy dalej nie dostałam, chociaż pracuję już miesiąc. Poradziłam się mojej mamy, która zawsze wie wszystko. Powiedziała, że powinnam zrezygnować i już więcej tam nie iść, bo mogę mieć tylko problemy.
Niby właścicielem firmy jest jedna osoba, ale ja tam pracowałam i mogą mnie uznać za osobę, która świadomie czyni przestępstwo. Bo dla mnie takie oszukiwanie ludzi jest przestępstwem, mimo że nie przekracza 200 zł.
Zrezygnowałam. Przestraszyłam się, przyznaję. Może źle zrobiłam, ale chyba za 850 zł miesięcznie nie warto aż tak ryzykować. Później musiałabym szlajać się po sądach za nic. Gra nie warta jest świeczki. Cieszyłam się, że mam jakieś zajęcie, że zarobię sobie parę groszy na tatuaż czy jakiś wyjazd końcem września. Mam nadzieję, ze gdy przyjdę 14 sierpnia po wypłatę to pieniądze otrzymam. Skoro to taka oszustka już niczego nie mogę być pewna.
Współczuję tylko mojej koleżance, która musi tam jeszcze pracować. Zaczęła niedawno mieszkać ze swoim chłopakiem i dopóki nie znajdzie czegoś innego, musi mieć na czynsz. Na szczęście ostatnio skończyła technika farmacji, dlatego teraz będzie mogła zacząć staż w aptece. Mam nadzieję, ze ucieknie z tego padołu.
Zawiodłam się po raz kolejny na ludziach., Dlaczego wszędzie dookoła nas panuje zakłamanie i pożądanie pieniędzy? Rozumiem, że są one ważne w naszym życiu, ale wydaję mi się, że ludzie sobie z tym przestali radzić. Przeraża mnie to. Zawiodłam się również na sobie, że lepiej nie sprawdziłam tej pracy. Mogłam się czegoś domyślić, po tym jak nie znalazłam na temat tej firmy żadnych informacji na stronie poświęconej dotacjom unijnym. Eh, błędy uczą. Znów jestem bezrobotna.

czwartek, 1 sierpnia 2013

"Pani Domu"

Rodzice mojego D. wyjechali na wakacje, na tydzień, więc przeprowadziłam się do niego. Aż 2 minuty od mojego domu, bo jesteśmy sąsiadami. Taka, "uliczna" miłość. Dietę szlag trafił. Mój D. świetnie gotuje i nie umiem powstrzymać się od smakowania jego obiadków. Postanowiłam, że wrócę na właściwą dietetyczną drogę już we wrześniu.
Chodzę dalej na siłownię, około 2,5 godziny dziennie. Wiem, że to co zjem na obiad, spalę. Ale czuję się źle z tym obżarstwem. Nie wiem, jak będzie wyglądać moje menu jak już na stałe zamieszkamy razem, za rok. Muszę to jakoś zaplanować.
Chodzę do pracy, później od razu jadę na siłownie, jem obiad i spędzamy z D. wspólne wieczory. Jest idealnie. Jestem szczęśliwa. ;) Tylko, gdyby D. nie był kucharzem... Hm. Jednak wydaję mi się, że taka odskocznia od ciągłego liczenia kalorii i życia jedzeniem, przyda mi się. Czułam, że w mojej głowie zaczynało się źle dziać. Nie, to nie była anoreksja. Nigdy nie będę chora. Jestem za słaba na to.
Pozdrawiam gorąco.


PS. Dodaję krótki film, który komentuje dzisiejszy dzień. Mianowicie 69. rocznice Powstania Warszawskiego. Wokół tego wydarzenia ostatnimi czasy rozpętało się dużo niepotrzebnego "gadania". Tak, nazwę to gadaniem, ponieważ według mnie jest ono niesmaczne. Całkowicie zbędne. Gdyby nie ludzie, którzy walczyli o naszą niepodległość (WALCZYLI, niekoniecznie zwyciężyli), nie było by Polski, nie byłoby nas, nie byłoby naszych rodziców i dziadków... Trzeba pamiętać, szanować i starać się zrozumieć, a nie krytykować. Bo nikt z nas nie żył w tych czasach, dlatego też naprawdę nie posiadamy prawa negowania postępowania tego czy innego człowieka. Moje zdanie. Moja opinia. 

PS 2. Kończę "Arabską krew" :( Macie jakieś książkowe propozycje na wakacyjny czas? Tematyka dowolna. Upajam się wszystkim, co ma kartki i pachnie dobrą książką. (Może oprócz kryminałów i horrorów).