wtorek, 29 lipca 2014

#trafiłaSUKAnaSUKĘ

Witajcie. Ostatnie 4 dni były koszmarem. Koszmarem na jawie. Uwierzcie, że tak źle nie było jeszcze nigdy.
Jednak dość tego. Muszę się podnieść i przestać grzebać łapkami w mule. MUSZĘ!
Niech życie toczy się za mnie. Nie wiem jak cała sytuacja się rozwiąże. Pozwolę, aby przeznaczenie zagrało tutaj główną rolę. Co ma być, to będzie.
Zapytacie się pewnie dlateczego mam jeszcze wątpliwości czy powinnam wybaczyć? Bo jak mam być szczera, sama jestem/byłam niezłą suką. Możecie mnie teraz skarcić, przestać odwiedzać mojego bloga, wykląć mnie z grona waszych wirtualnych znajomych. Ale muszę to powiedzieć.
Jakieś dwa lata temu spotkałam jednego faceta. Zapomniałam się. I przez jakiś tydzień grzeszyłam. Świadomie. BEZ ALKOHOLU. Dałam ponieść się emocjom, mając mężczyznę. Wiem, ze to złe... Wiem, że powinnam się wstydzić.. Wstydzę się tego, jak nigdy niczego. Ale rozumiałam , że to było obrzydliwe i przyznałam się do wszystkiego. Zostało mi to przebaczone.
Czy więc ja równiez nie powinnam przebaczyć, mając na uwadze fakt, że T. był mocno pijany? I do "niczego" więcej "oprócz" pocałunku i tańca nie doszło?
Wiem, że nikt nie przeżyje życia za mnie i sama muszę odpowiedzieć sobie na to pytanie. Czy będę w stanie znów zaufać? I zapomnieć? Albo przynajmniej WYBACZYĆ?

Grecja zbliża się wielkimi krokami i muszę podjąć decyzję, czy warto spróbować jeszcze raz, czy odpuścić i nigdy więcej już Go nie widzieć? Fuck. Fuck!

Wiem jedno. KONIEC ŁEZ i użalania się nad sobą! KONIEC!

Ps. Co prawda nie ważę 52 kg (a obiecałam że dopiero wtedy napiszę), ale ten blog jest jedynym miejscem, w którym mogę napisać wszystko.

PS2. I love you....

sobota, 26 lipca 2014

#knockout od życia

Osoba, której ufałam najbardziej na świecie, której oddałam całe swoje serce, którą pokochałam bezgranicznie, zraniła mnie. Zdradziła. Zostałam pierwszy raz zdradzona. Dowiedziałam się dzisiaj w nocy, tylko dzięki przypadkowi (i czujności moich koleżanek). Widziały go w klubie z inną.
Teraz nie mam już siły. Nie mam siły walczyć z bulimią i złamanym sercem jednocześnie.
Poddaje się. Życie mnie znokautowało.

Pamiętaj: Jeżeli zranisz kogoś raz, licz się z tym, że uderzy to w Ciebie ze zdwojoną siłą. 
Oberwałam rykoszetem.

Nie jestem już z T. Nie będę już z nikim. Wywieszam białą flagę i poddaję się.

Dlaczego mnie zdradził? Proste. Kto chciałby być z taką grubą krową? Może mieć szczupłą, ładną dziewczynę, to ma. Ale ja mu pokażę. Pokażę, że będę piękna. Najpiękniejsza. Ale wtedy już nie jego.

Na razie straciłam nadzieję na lepsze jutro. Nie ma wyjazdu do Grecji. Nie ma uśmiechu. Nie ma życia.

Zawieszam bloga, do odwołania. Dopóki nie będę ważyć 52 kg. Za karę - głodówka. Najdłuższa, do końca......

PS. I love you. 

środa, 23 lipca 2014

#aaaanemia

Moje przypuszczenia się sprawdziły. Anemia. Wszystko poniżej normy, oprócz cholesterolu! Tak, cholesterolu! Był w normie, ale i tak był WYSOKI, bo aż 176.... Nie wiem jakim cudem, przecież nie jem mięsa, i dużo ćwiczę. Skąd ten tłuszcz? Dzisiaj byłam u lekarza i już wiem. Mój organizm uporczywie nadal broni się przed nie-jedzeniem i magazynuje tłuszcz.
Bezczelna świnia, na siłę chce mnie upaść. Ale nieeee, ja się nie poddam tak łatwo. Za równy miesiąc jadę na pierwsze wakacje z T. i mam zamiar wyglądać tam świetnie!
Dostałam tonę lekarstw od mojej Pani Doktor, która oznajmiła, że muszę zacząć jeść. Zważyła mnie i zmierzyła. Ostatnia waga jaka widniała w mojej kartotece to 65 kg (164 cm) kiedy byłam w szpitalu ... w 2008 roku. Dzisiaj ujrzałam 53 kilogramy, przy tym samym wzroście. Zapisała magiczne cyferki i oznajmiła kolejny raz, że muszę zacząć jeść. Fiziumiziu. o.O
Nic nie muszę. 

Miałam wrzucić tutaj swoje badania, ale uznałam że to bez sensu. I tak pewnie nic nie zrozumiecie z tej medycznej gadaniny. Skrócę to w paru słowach: Jest źle. Mam nadzieję, że po wzięciu tych magicznych tabletek od Pani Doktor, poprawi mi się i anemia zniknie. Bo inaczej.... Pani powiedziała, że powinnam porozmawiać z psychologiem, gdy poprosiłam ją o tabletki na obniżenie cholesterolu. Chyba będę musiała zmienić lekarza ;) Według mnie cholesterol jest za wysoki, a ona mówi, że powinnam martwić się anemią, a nie głupotami. Zlekceważyła mnie. Nie spodobało mi się to. Ale tabletki zjem. Może to coś da. Dostałam kwas foliowy i witaminę b6. I coś tam jeszcze...

A co u mnie? Czytam dużo książek. Ostatnio pokochałam literaturę Carlosa Zafona czyli "Cień wiatru" i "Grę Anioła". Do trzeciej części jeszcze nie udało mi się dostać, bo jest wypożyczona z biblioteki. Idealna lektura na nudne, wakacyjne dni. Cieszę się, że mam na tyle czasu, że mogę robić wreszcie to, co mi się podoba.
A co najważniejsze. Byłam na rozmowach wstępnych na studia - na pracę socjalną i na pedagogikę. I co? Nie taki UJot straszny. Było całkiem sympatycznie. W piątek będzie ogłoszenie wyników. Na prace socjalną dostałam się na pewno, bo to się czuję. Ale z pedagogiką może być gorzej, bo połowa kandydatów mówi "pa pa!". Jest 40 miejsc na moją specjalizację, a chętnych jest 80 osób. Zobaczymy w piątek. :)

Dzisiejsza aktywność: 40 minut na rowerze (-430 kalorii) - miał być rest day.

Wczorajsza aktywność: 5 min rozgrzewka, 10 minut "boczki" z Tiffani, 15 minut Zuzka Light- Cardio (masakra!), Mel b abs 8 minut, rozciąganie 6 minut + 1godzinny spacer z przyjaciółką.

Poniedziałkowa aktywność: rozgrzewka 5 minut, exercises for buns 8 minut, butt legs and chest 10 minut, fat burning cardio 9 minut, ab strength workout 10 minut, Mel b CARDIO 15 minut, rozciąganie.

środa, 16 lipca 2014

#badania

Dobry wieczór, kochani. Jutro wybieram się na badania krwi. Będę również sikać do kubeczka. Skąd nagła zmiana i wizyta u lekarza? Ostatnimi czasy strasznie słabo się czuję. Kręci mi się w głowie, czasami brakuje mi tchu. Muszę się przebadać i określić jakie "zniszczenia" dokonały się w moim organizmie. 
Trochę się tym denerwuję, bo nie badałam się od trzech lat. I od trzech lat jestem wegetarianką. To też pewnie jakoś wpływa na jakość moich badań. 
Nie odzywam się zbyt często, bo nic nie dzieje się, co byłoby godne Waszej uwagi. Uczę się do egzaminów wstępnych, które będą już w poniedziałek/wtorek (jeszcze konkretnie nie wiem). Materiały jest dużo, bo aplikuję na inny kierunek niż dotychczas studiowałam - teraz będzie to pedagogika społeczno-opiekuńcza, jeżeli w ogóle się dostanę. 
W wolnych chwilach ćwiczę, około 1,5 godziny dziennie. Jem mało, jak zwykle. I to się nie zmieni. Moja mama mnie straszy, że lekarze zmuszą mnie do jedzenia mięsa. Oj nie. Wolę zastrzyki. Nikt bez mojej zgody nie może przymusić mnie do jedzenia. Szczególnie zwierząt. 
Staram się też codziennie gotować rodzicom obiad, bo poprzez kontakt z jedzeniem, przestaję być głodna. Wystarczy że je wącham, dotykam i "jem" oczami. Wiadomo, że mogłabym jeść jeszcze mniej, ale najpierw zrobię te badania. 
Z moim T. widuję się sporadycznie. On wracając z pracy po nocce, jest wykończony i nawet nie ma siły jechać do mnie. Po popołudniówkach wraca dopiero o 22 także też się nie spotykamy, a na rano chodzi bardzo rzadko. Uroki szefowania na kopalni. Nie wyobrażam sobie, aby mój mąż spędzał noce w pracy :( Ale ktoś musi pracować, aby ktoś mógł się "opierdzielać". ;)
Mam straszne wahania nastrojów. Potrafię śmiać się i płakać jednocześnie. Nie wiem, czy to przez tabletki anty- czy przez niedobory magnezu. Czy od braku wystarczającej ilości jedzenia?
Nie wiem, nie wiem, nie wiem...

Dzisiejsza aktywność:
Rozgrzewka 5min,
Booty z Tiffani 11 min,
Waist Slimming Pilates 4 min,
Metabolic Booster Workout 11 minut,
Ab power Workout 4 10 minut,
30 min (25+5, bo zaciął mi się komputer) FOCUS t25 - cardio
+ rozciąganie 

Dzisiejszy bilans:
bułka pełnoziarnista z białym serem i rzodkiewką [około 200 kalorii]
2 wafle ryżowe [80 kalorii]
4 pierogi ruskie bez tłuszczu [około 250 kalorii]
2 wafle ryżowe z twarożkiem, pomidor i rzodkiewka [100 kalorii]
Razem:  około 600-630. Za dużo, za dużo, za dużoo....... ;(


sobota, 12 lipca 2014

#workout

Witajcie po raz kolejny! Mój T. zamówił wakacje na 25 sierpnia, bo wtedy akurat ma wolne. Jedziemy do Grecji, na Rodos ;) Z jednej strony nie mogę się już doczekać wyjazdu gdzieś daleko, ale jak pomyślę, że prawie cały dzień będę musiała paradować w stroju kąpielowym to aż mi się odechciewa.
Dlatego, został ponad miesiąc, aby wypracować sonie naprawdę fajną sylwetkę (a jak nie fajną to przynajmniej do zaakceptowania). Nie chcę zespuć sobie wakacji moimi chorymi myślami...

Trochę nas to będzie kosztować (w zasadzie jego, bo ja nie jestem w stanie zbyt dużo się dołożyć), ale mam nadzieję, że spędzimy niezapomniane chwile. Rodos słynie z pięknych widoków i szalonego życia nocnego, co mi bardzo odpowiada, bo uwielbiam tańczyć!
Następny miesiąc spędze na ciężkich workout'ach aby być siebie zadowolona. Dlatego fajnie, że rozpoczęłam ten program Focus t25. Może on wreszcie pozbawi mnie tych obrzydliwych "boczków" i spasionego brzucha? Przynajmniej trochę, proszę!

Dzisiejsza aktywność: 
- "boczki" z Tiffani 11 minut,
- xhit - thigh Exercises for losing fat 13 minut,
- xhit - ab workout 12 minut,
- Mel b ABS - 9 minut,
- Mel b Pośladki - 11 minut,
- FOCUS t25 - total body circuit - 25 minut,
- rozciąganie.

Pozdrawiam Was gorąco!

środa, 9 lipca 2014

Wyciągnij rękę do drugiego człowieka

Moja blogowa koleżanka M. zapytała mnie czy kierunek (PRACA SOCJALNA), który skończyłam jest fajny i czy go polecam. Kierunek jest ciekawy, rozwija empatię na drugiego człowieka i uwrażliwia nas na codzienność. Czy go polecam? 

Jest dla ludzi, którzy mają silną wolę. Mam silną wolę.
Jest dla osób, które zostaną wyrzucone przez drzwi, a wejdą oknem. Wejdę oknem. 
Jest dla ludzi, którzy nie dadzą sobie wejść na głowę. Daję sobie wejść na głowę. 
Można pomóc innym. Pomagam. 

Polecam ten kierunek, nie dlatego, że będziesz po nim zarabiać kokosy i co roku jeździć na wakacje, na Dominikanę. Ale dlatego, że pomożesz człowiekowi, sprawisz że na jego twarzy pojawi się uśmiech. Nie będziesz prowadzić go za rękę, ale wskażesz mu odpowiednią drogę. Będziesz czyimś aniołem stróżem, który będzie go pilnował i okrzyczy w momentach zwątpienia. 
Pracownik socjalny to piękny zawód, szkoda tylko że nie ma na niego pieniędzy z rządu. Są pieniądze na ekstremalnie wysokie emerytury górników, na diety poselskie, na nowe autostrady. Nie ma pieniędzy jednak dla ludzi. Tych normalnych, żyjących poniżej średniej krajowej. Nie ma pieniędzy... 

 ------

Rozczuliłam się. A teraz rzeczywistość. Widziałam się wczoraj z moimi przyjaciółkami. Dostałam od nich na urodziny hantelki do ćwiczeń :) Dzisiaj wykorzystałam je po raz pierwszy w treningu. Zdecydowałam się również na nowy program treningowy FOCUS T25. Jest z tym samym facetem, co słynne Insanity. Jednak polega trochę na czymś innym, bo podzielony jest na trzy etapy: alfa, beta, gamma. Alfa trwa miesiąc i jest najlżejsza, bo człowiek pracuje wówczas tylko na swojej masie ciała. Dzisiaj zrobiłam pierwszy trening. Chociaż trwa tylko 25 minut - dosłownie lało się ze mnie.
Co do diety to trzymam się. Staram się jeść zdrowo. Walczę. Z kim? Chyba z lustrem.

Posiłek: 
- śniadanie: kromka chleba pełnoziarnistego z białym serem, 
- obiad: miska zupy jarzynowej bez śmietany i bez ziemniaków, 
- podwieczorek: 150g jogurtu naturalnego Zott, 
- kolacja po treningu: 2 wafle ryżowe suche, jajecznica z jednego jajka z cebulą.

Trening:
Rower 30 minut, 
Mel B trening całego ciała - 20 minut
1 dzień FOCUS T25 - CARDIO - 25 minut,
Mel B ćwiczenia na brzuch - 11 minut,
Ćwiczenia na brzuch z Natalią Gacką - 14 minut,
Rozciąganie z Mel B - 6 minut.

czwartek, 3 lipca 2014

Dyplom

Witajcie. Obroniłam się na 5.0 także od 1 lipca jestem dyplomowanym pracownikiem socjalnym. Oczywiście bez pracy ;) Ale to szczegół. Ważne, że mam wreszcie zawód który mi odpowiada i przynajmniej mam coś więcej niż liceum i maturę. Jestem z siebie dumna, przynajmniej pod tym względem. 

Jeżeli chodzi o dietę to jest jak najbardziej OK, tylko efektów brak. Może powinnam kupić sobie okulary? Może jestem ślepa? Może to wszystko moja psychika płata mi figle? Nie wiem. Zastanawiam się nad wizytą u psychologa, bo sama nie jestem w stanie sobie z tym poradzić. Moja mama na szczęście na widzi problemu, bo umiejętnie się z tym ukrywam. Liczę każdą kalorię, nie ma jednego posiłku, abym nie zjadła go z wyrzutami sumienia. Od czterech lat .... Właśnie mija cztery lata, odkąd katuję się dietami. Najpierw był Dukan, przy którym nie jadłam prawie nic i moje -20 kg. Wtedy się zaczęło. I do tej pory trwam w tym wszystkim. Czy jeszcze kiedykolwiek będzie normalnie? Gdybym wiedziała, że robiąc jeden krok tak zniszczę swoje życie, poważnie bym się nad tym zastanowiła. Dlatego odradzam wszystkim, którzy chcą się wzorować na moim życiu. Przeklinam Was i odradzam. Nie ma w tym nic dobrego, oprócz kalkulatora kalorii w głowie, wyrzutów sumienia i łez nad wagą. 

Również ćwiczę. Regularnie. Intensywnie. I ciągle widocznie zbyt mało. Wakacje, więc mam dużo czasu na walkę. Ciekawe czy w ogóle dotrwam do października. Fizycznie może i tak, bo mam SPORE zasoby tłuszczu do spalenia, ale psychicznie? I don't think so.

Wczorajsza aktywność: 7 minute workout ab (xhit daily), KILLER z Chodakowską, 520 brzuszków, 250 przysiadów + rozciąganie.