niedziela, 29 grudnia 2013

święta, święta...

Święta, święta i ... znów dieta. Czas powrócić do rzeczywistości. Spędziłam wspaniały czas z moją rodziną, przegadaliśmy długie godziny i wypiliśmy litry herbaty. Jednak wszystko, co dobre szybko się kończy :)
Od stycznia znów wracam na swoją kochaną siłownię. Zdrowe odżywianie i codzienne ćwiczenia. Stęskniłam się za tym. Zauważyłam, że myślenie o jedzeniu stało się moją małą obsesją. Ciągle wydaję mi się, że gdy zjem coś "nadprogramowego" przytyję. Dobrze, ze mam dobrego MOTYWATORA w postaci mojego faceta. Cytat: "Moja kobieta powinna być szczupła" działa cuda. Naprawdę. Szkoda tylko, że czasem za bardzo biorę sobie jego słowa do siebie. Staram się, ale to nie moja wina, ze zrobienie sobie wspaniałej sylwetki to długie godziny treningów, które czasem nie dają natychmiastowych efektów.

Tymczasem Sylwester spędzam z moimi znajomymi z mieszkania i uczelni w Zamościu ;) Nigdy nie byłam w tamtych rejonach dlatego jest do dla mnie całkiem nowe doświadczenie! Niezmiernie się cieszę.

1 styczeń - dieta, dieta, dieta, dieta, dieta..........

wtorek, 17 grudnia 2013

"Pokolenie Borderline"

Zainspirowana artykułem "Pokolenie Borderline" z czasopisma "Sens" (wydanie grudniowe) postanowiłam napisać parę słów na temat tego zaburzenia osobowości. Skąd taki pomysł? Zauważyłam ostatnio u siebie niesamowite chwiejności nastrojów. Od kilku/kilkunastu dni wstaję rano ze łzami w oczach, nie mam siły się podnieść, nic mi się nie chcę. Najchętniej przykryłabym się kocem i leżała cały dzień w łóżku, a co najważniejsze: "Niech nikt nic do mnie nie mówi i niczego ode mnie nie chce!" Jednak, gdy już zdam sobie sprawę, że prędzej czy później będę musiała się ubrać i wyruszyć np. na uczelnię zaczynam się uśmiechać i cieszyć, że mam jakieś zajęcie i plany na nadchodzący dzień. Później znów dopada mnie chandra, ażeby podczas ćwiczeń na siłowni cieszyć się z każdego kolejnego "brzuszka". Oczywiście, do łóżka idę w złym humorze, że tak mało zrobiłam i zmarnowałam kolejny dzień. 
Pozwolę sobie teraz zacytować fragment artykułu: " Niejasny obraz samego siebie, w tym swoich celów, dążeń, preferencji. Uczucie wewnętrznej pustki. Skłonność do wchodzenia w niestabilne, ale intensywne związki, które często prowadzą do kryzysu emocjonalnego. Podejmowanie prób i wkładanie wysiłku w to, by nie zostać porzuconym (...) Do tego dochodzi tendencja do konfliktów i podejmowania działań bez rozważania konsekwencji, wybuchy złości, zmienne nastroje i brak satysfakcji z działań, które nie przynoszą natychmiastowych gratyfikacji. (...) "

Skądś znam ten fragment. Z własnego życia? Kiedyś byłam osobą pewną siebie, z konkretnym planem na przyszłość i celami, do których dążyłam. Teraz nie wiem jak będzie wyglądało moje życie za rok. Wydaję mi się, że chwilowo straciłam w ogóle nad tym kontrolę. Doczytałam w Internecie, że bardzo często na schorzenia typu Borderline zapadają osoby z tzw. "pokolenia T" czyli ci, którzy urodzili się podczas przemian ustrojowych. Mają obecnie 18-22 lata. Ja w lipcu kończę 22... Niekoniecznie te dwa fakty muszą być ze sobą powiązane. Może specjalnie szukam wytłumaczenia dla swoich często irracjonalnych zachowań. Sama nie wiem. 

Na koniec umieszczę jeszcze jeden cytat z tego artykułu, który notabene gorąco polecam. Fragment nie jest związany z moim postem, ale niesamowicie mi się spodobał i długo nad nim debatowałam w swojej głowie: " Jesteśmy zakochani w ideale miłości, ale nie w niej samej. Wiemy, jak byśmy chcieli kochać i jak byśmy chcieli być kochani, ale samo kochanie nie bardzo nam wychodzi" ...



Miłego wieczoru, kochani. 

niedziela, 15 grudnia 2013

i po strachu

I praktyki już minęły. Bardzo szybko, niestety. Był to niesamowicie pouczający czas, który na pewno zostanie długo w mojej pamięci. Pani Barbara, nasza opiekunka praktyk, pokazała nam pracę całego Domu Pomocy Społecznej od podszewki. Pisałyśmy pisma sądowe (tzw. "sądówki"), odpowiedzi do Komorników oraz wiele, wiele innych rzeczy. Zaprzyjaźniłyśmy się również z poszczególnymi osobami, które zamieszkują Dom. Przytoczę te niektóre, ciekawsze (oczywiście zmienię imiona).

Karolina (lat 28)

Ostry przypadek schizofrenii. Osoba, która stanowiła zagrożenie dla mieszkańców Domu. Została przewieziona do Kobierzyna. Jej historia zaczyna się od tego, że czuła się gorsza od swojej młodszej siostry. Obie były pięknymi kobietami, które miały znaczne powodzenie u płci przeciwnej. Jednak rodzice faworyzowali tą młodszą z nich. Karolina uciekła z domu i "zaprzyjaźniła się" z krakowską społecznością bezdomnych.
Schizofrenia doprowadziła do tego, że zaczęła wyrywać sobie paznokcie i rąk i nóg, ponieważ widziała, że są brudne. Ostatnio goli sobie głowę maszynką aż do krwi. Samookaleczanie sprawia jej przyjemność. Gdy goli sobie nogi również kończy się ostrymi ranami.
Zaatakowała starszą kobietę - mieszkankę Domu - ponieważ brzydzi się starości. Nienawidzi osób starszych, ponieważ sama boi się ich boi.
Jest całkowicie ubezwłasnowolniona i Sąd stara się nałożyć na nią detencję, czyli dożywotni pobyt w szpitalu psychiatrycznym.

Ela ( lat 50)
Również schizofrenia, urojeniowa. Za młodu urodziła synka. Wówczas rozpoczęła się jej "przygoda" z chorobą psychiczną. Mąż ją zostawił z dzieckiem. Ona rozumiejąc, że nie będzie w stanie go dobrze wychować, oddała mu maluszka i udała się na leczenie. Ojciec jednak nie potrafił tego odpowiednio wytłumaczyć i obecnie syn, który ma już swoją rodzinę i mieszka za granicą, nie che mieć żadnego kontaktu ze swoją matką.
Kobieta pisze do niego wiele listów, jednak nie uzyskuje żadnych odpowiedzi. Bardzo ją ten fakt przygnębia.

Katarzyna ( lat 27)
Problemy osobowościowe. Większość swojego życia spędziła jako prostytutka. Zaszła w ciążę w szpitalu psychiatrycznym, tam również poznała swojego męża. Po kryjomu pobrali się jednak małżeństwo zostało unieważnione z racji trudnej sytuacji psychicznej pary. Jednak dziecko się urodziło. Mężczyzna próbuje w Sądzie przejąć prawa rodzicielskie do dziecka (chociaż w rzeczywistości to nie on jest ojcem).
Obecnie Katarzyna znajduje się w Domu a jej opiekunem prawnym jest Pani Barbara.

Dowiedziałyśmy się, że często zdarza się, że pracownicy socjalni zostają opiekunami prawnymi mieszkańców, ponieważ nikt inny się na to nie "pisze". Jest to zobowiązanie do śmierci albo mieszkańca albo samego opiekuna prawnego. Odpowiedzialność niesamowita, ale skoro jest taka konieczność?

Przypadki są różne, najróżniejsze. Nie będę przytaczać wszystkich, bo nie starczyło by czasu. Tak jak wspomniałam wyżej, przeżycia niesamowite. Najlepsze praktyki na jakich mogłam być.

Pozdrawiam!!! ;*

wtorek, 3 grudnia 2013

Skalpel - stypendium - praktyki ;)

Od 10 grudnia rozpoczynam praktyki (już ostatnie) w Domu Pomocy Społecznej dla osób psychicznie chorych. Zostaliśmy podzieleni na dwie grupy i moja startuje akurat w następny poniedziałek. Osoby, które już rozpoczęły mówią, że są tam naprawdę ciężkie przypadki.
Na szczęście my mamy praktykę jako pracownicy socjalni, a nie przykładowo psychologowie czy pielęgniarki. Są to już ostatnie praktyki i ostatni możliwy wpis do CV i zdobycie tzw. "kontaków" w instytucjach pomocy społecznej. Mam już doświadczenie w pracy z dziećmi z Domu Dziecka, w organizacji pozarządowej SIEMACHA oraz w krakowskim MOPSie. W niektórych placówkach nauczyłam się sporo, w innych nieco mniej. Zobaczymy, co będzie tym razem.

Tydzień temu doszła do mnie płytka Ewy Chodakowskiej "Skalpel - Wyzwanie". Jest to zupełnie nowy program ćwiczeń, który dość znacznie różni się od jej wcześniejszych propozycji. Wydaje się początkowo łatwy, ale jest bardzo dokładny i mimo wszystko, intensywny. Mięśnie dość mocno się trzęsą po takim treningu, co świadczy o sporym wysiłku ;) Z racji tego, że już trochę jestem wdrożona w treningi (REGULARNE!) jestem przyzwyczajona do wysiłku, lecz zakwasy na drugi dzień są. Stosuje ten trening zamiennie z ćwiczeniami z MEL B.
Przyjechałam na tydzień do domu, bo nie mam zajęć na uczelni dlatego odpuściłam na razie siłownie. Muszę nie wypaść z formy, więc koncentruję się na ćwiczeniach w domu. Wiem, że i tak później ciężko jest wrócić na siłownie, dlatego nie chcę sobie tego jeszcze bardziej utrudniać.

Kończę jedną bardzo pozytywną dla mnie wiadomością: udało mi się uzyskać stypendium rektora dla najlepszych studentów !!! Jestem niesamowicie szczęśliwa i dumna z siebie, ponieważ pierwszy raz będę dostawać pieniądze regularnie i nie będą to fundusze moich rodziców! ;)

Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytających ;)