piątek, 27 kwietnia 2012

POMOC DLA SKATOWANEGO PSA!

YORK WYRZUCONY PRZEZ OKNO!


Dwa dni temu, w mojej miejscowości, z II piętra został wyrzucony York.... Miał operację i na szczęście żyje! jednak potrzebne są lekarstwa i fundusze na dalszą rehabilitacje! Ja już wysłałam pieniądze. Może i Wam uda się wysłać chociaż 20zł? każdy grosz się liczy....

Nie jest to żadna reklama, czy coś w tym stylu. Po prostu staram się rozgłosić sprawę gdzie tylko mogę!

środa, 25 kwietnia 2012

10 dzień praktyk - Wioska Dziecięca

Witajcie! Zaglądam na swojego bloga, a tu patrzę ... i zmiany. zmiany. zmiany! Nie było mnie tylko parę dni,a  bardzo wiele się zmieniło. Nie wiem czy na lepsze - ocenię później. Gdy się przestawię, bo na razie jestem zszokowana. ;)


Dzisiaj trójka rodzeństwa z mojego Domu Dziecka pojechała "w odwiedziny" do Wioski Dziecięcej, niedaleko naszej miejscowości. Są plusy i minusy ich ewentualnego przeniesienia.

  • Na pewno będzie im lepiej niż w tym "Domu". Nie chodzi tutaj o wychowawców czy warunki bytowe, ale o samą instytucję. Tam będą wychowywać ich "rodzice"/"ciocia i wujek". Na pewno będą traktowani bardziej indywidualnie aniżeli w Domu Dziecka. Tutaj dzieci mają dobrze, ale każdy z nich ma poświęcone tyle samo czasu. A tam... Wioska Dziecięca polega na tym, że jest to obszar, gdzie funkcjonują ... można powiedzieć "rodziny zastępcze". Dzieci żyją w siedmio-, ośmioosobowych rodzinach, na terenie jednego, wydzielonego obszaru. 
  • Najstarsza dziewczynka zdecydowanie nie chce się przenosić do Wioski. Przywiązała się już do osób, mieszkających w Domu Dziecka, dlatego według niej jest to niepotrzebne zamieszanie. Najmłodsza jest nawet zadowolona. A braciszek - nie umiem stwierdzić. Można jego postawę nazwać "obojętną". 
  • Dzieci będą nieco dalej od swojego rodzinnego domu (jakieś 15km). Ich kontakt z rodzicami biologicznymi będzie osłabiony, co na pewno zniweluje ich negatywny wpływ na rodzeństwo. 
  • Gdy dzieci trafią do Wioski, zostaną tam do pełnoletności. Nie ma wówczas możliwości ich adopcji.
  • Niby Wioska to mała rodzina, ale to nadal instytucja - nie prawdziwa rodzina. 
Według mnie - rodzeństwo powinno trafić do Wioski. Nie mnie tu oceniać, ale środowisko w jakim obecnie się wychowuje, ma na nich strasznie zły wpływ. Najstarsza siostra (10 lat) już przesiąknęła wulgaryzmami i stosunkiem starszych współlokatorów, do otoczenia. To bardzo źle. Dziewczynka nie chce chodzić do szkoły, olewa naukę i nikt nie może przemówić jej do rozsądku.

Mam nadzieję, że sprawa rozwiąże się najlepiej dla rodzeństwa. Bo liczy się tylko ich dobro i szczęście. W pełni zasługują na to, dlatego NIECH IM SIĘ POSZCZĘŚCI!!




piątek, 20 kwietnia 2012

Tragedia na zakończenie 5ego dnia praktyk!

Może mój tytuł jest trochę przesadny, ale dla mnie osobiście to jest wielka tragedia.
Dzisiaj cały dzień zajmowałam się chorą P. (4 lata). Miała dzisiaj wraz z rodzeństwem iść na weekend do domu. Dowiedziałam się, że dzieci często wysyłane są do domów, jeżeli tylko obydwie strony tego chcą i rodzice zachowują się w odpowiedni sposób (nie zażywają narkotyków, nie biją dzieci, nie nadużywają alkoholu, a dzieci mają godne warunki pobytowe.)

Mała P. cały dzień szalała z radości, że zobaczy dzisiaj swoich rodziców! A że jest chora, więc nie poszła do przedszkola.. Nudziła się, chodziła z okna do okna, nie mogła usiedzieć na miejscu. Ja cieszyłam się razem z nią, ponieważ to duża radość widzieć uśmiech na twarzy dziecka - dziecka, które przeżyło, w swoim krótkim życiu, naprawdę wiele.

Niestety... rodzice upili się i nie mogli przyjąć rodzeństwa na weekend. Powiadomiła o tym fakcie Dom Dziecka ich babcia. Nikt nie wiedział jak to powiedzieć małej P. która siedziała już ubrana w swoim pokoju w kurtkę i buciki. Straszny widok... Straszne życie....

Brak słów, co do bezmyślności dorosłych! Jak można!? Czy nie mogli dać sobie spokój chociaż na dwa dni?! Nie wiem jak wychowawcy jej to przekazali, bo nie chciałam przy tym być. Wzięłam kurtkę i poszłam.... zapalić. ;/ Mówiłam sobie, że rzucam palenie, ale mam zawsze przy sobie awaryjną paczkę - przydała się.

środa, 18 kwietnia 2012

"Proooszę Pani..." czyli 3 dzień praktyk

Rozmawiałam dzisiaj z wychowankiem o różnych sprawach życiowych. Po prostu siedziałam sobie z nim na podwórku i chciałam go trochę "poruszać" na huśtawkach i koniku. Nawet miło nam się rozmawiało: pytał mnie gdzie studiuje, dlatego taki a nie inny kierunek itp. Jak już dowiedział się, o co bliżej chodzi w pomocy społecznej/pracy socjalnej zadał mi jedno, krótkie pytanie, które ścięło mnie z nóg i zamilkłam na jakąś minutę...

- Proooszę Pani, a dlaczego urodziłem się w rodzinie patologicznej?
- (...)

Nie wiedziałam ani co odpowiedzieć, ani jak się zachować. Sądziłam, że takie dzieci raczej nie chcą poruszać tematów związanych ze swoją rodziną, ale myliłam się... Muszę pomyśleć jak zachowywać się w takiej sytuacji, bo ta niezręczna cisza (w moim wykonaniu) była fatalna.

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Praktyki - dzień pierwszy

Witam wszystkie osoby, które czekają na relacje z moich praktyk. Dzisiaj miałam tzw. "pierwsze starcie" z rzeczywistością Domu Dziecka. Co prawda byłam tam tylko 5 godzin, ale co zobaczyłam i usłyszałam to moje. Ustaliłam sobie grafik do końca praktyk i okazało się, że skończę je nie 10 maja, ale już 27 kwietnia z racji tego, że dziennie będę spędzać tam równe 5 godzin.
Gdy tylko weszłam do placówki od razu zobaczyłam ciemne, krzywo patrzące na mnie oczy zbuntowanej nastolatki. Gdy mnie zobaczyła, przeszył mnie zimny dreszcz na myśl, co mnie tutaj czeka... Ale powiedziałam sobie w duchu: "Nie daj się!". Podeszłam do niej, przedstawiłam się i podałam rękę. (była trochę zaskoczona z faktu, że ktoś traktuje ją poważnie i jak równą sobie) Zaprowadziła mnie do Pani Dyrektor, z którą ustaliłam wszelkie formalne sprawy moich praktyk.
Następnie dostałam wielki segregator z statusami, rozporządzeniami, regulaminami korzystania ze sprzętów oraz innymi papierzyskami. Pani Dyrektor przydzieliła mi również opiekuna (niestety, nie pracownika socjalnego) wychowawcę. Okazało się, że jest to szwagier mojej koleżanki, więc pogadaliśmy sobie w jego gabinecie i chyba teraz on będzie sprawował nade mną piecze.
Gdy już zadomowiłam się w jego gabinecie, rozłożyłam wszystkie dokumenty, które miałam przestudiować, przyszedł mały chłopiec (ok.10lat) ze złamanym nosem. Okazało się, że jego "kolega" z pokoju jest narkomanem i "na głodzie" pobił go! Wstrząsnęło to mną niesamowicie. Na samym początku zderzyłam się z prawdziwym życiem w Domu Dziecka.
Potem odwiedził mnie również K. który okazał się bardzo przyjaznym nastolatkiem. Był niestety chory - miał początki schizofrenii z powodu tego, że jego matka w czasie ciąży spożywała alkohol i narkotyki. Chłopak wyglądał całkowicie normalnie i nie wydać po nim było żadnego upośledzenia. Czuję, że między nami może zawiązać się znajomość ;)
To chyba wszystko, co jest warte przytoczenia w dniu dzisiejszym. Jutro idę dopiero na 12 dlatego, żeby pomóc młodszym dzieciom w nauce. Pozdrawiam :*


wtorek, 10 kwietnia 2012

PRAKTYKI!

Witajcie ;) "święta, święta i po świętach" - w tym roku minęły wyjątkowo szybko. Żyłam nie samymi świętami, ale tym, że od 16 kwietnia zaczynam praktyki!

Jestem strasznie zdenerwowana moją wizytą w Domu Dziecka. Wiem, że to nie będzie łatwe starcie, ponieważ są tam również osoby w moim wieku. Niektórych znam, ponieważ chodziłam z nimi do jednej szkoły w gimnazjum. Mam nadzieję jednak, że nie zostanę od razu rzucona na "głęboką wodę" (ooo! skojarzenie z dwójkowym serialem o moim zawodzie :D).

Myślę nad jakimiś zabawami integracyjnymi, ażeby nam smutno nie było. Szczerze? Wolałabym organizować czas młodszym dzieciom. Jakoś wydaję mi się, że miałabym z nimi lepszy kontakt.

Jestem na praktykach w swojej miejscowości, a nie w Krakowie. Więc najbliższy miesiąc spędzę w gronie rodzinnym. :) Zobaczymy jak się wszystko poukłada. Trzymacie kciuki i życzcie mi wiele cierpliwości!