niedziela, 24 lipca 2011

dwie ścieżki życia

Dzisiaj w nocy miałam duże problemy z zaśnięciem. Nie wiem dlaczego. Raz było mi za ciepło, raz za zimno i ogólnie to praktycznie nie zmrużyłam oka. A co za tym idzie - bezsenne noce są idealnym momentem na życiowe przemyślenia. Otóż doszłam do dwóch wniosków, które odnoszą się do mojej przyszłości.

I. Droga ambitniejsza: ZOSTAĆ KURATOREM SĄDOWYM: Wiem, że to nie jest łatwa sprawa. Trochę o tym już wcześniej czytałam. Potrzebna jest aplikacja kuratorska, o którą nie jest tak łatwo. Trzeba również mieć odpowiednie wykształcenie. I tutaj zaczyna się pewien problem. Nie wiem, czy gdybym skończyła licencjat na kierunku "praca socjalna" i zrobiła magistra na kierunku "resocjalizacja", miałabym szanse starania się o aplikację kuratorską? Czy trzeba mieć stricte pedagogiczne/socjologiczne/psychologiczne/prawnicze wykształcenie?

II. Droga mniej ambitna, ale równie pożądana przeze mnie: PRACOWAĆ W DOMU DZIECKA: Dawać miłość dzieciom, które są od samego początku odepchnięte i niechciane. Takich dzieci jest niestety coraz więcej, a coraz mniej osób, które chcą im pomagać. Czuję, że mogłabym sprawdzić się jako właśnie osoba, która niesie pomoc innym, bardziej potrzebującym. Wiem, że to nie jest lekka praca, ale niesie niesamowite spełnienie, widząc uśmiech na twarzach tych małych dzieciątek.

Gdybym wybrała tą II drogę musiałabym zrobić dodatkowo kurs pedagogiczny, żebym lepiej umiała się dogadywać z dziećmi i nieść im pomoc. Obie drogi wydają mi się bardzo ciekawe, ale i nie łatwe. Na pewno czeka mnie wiele łez, wyrzeczeń... ale i dużo uśmiechu, wiedząc, że robię coś, co ma sens! I gdy będę już na emeryturze, będę mogła spokojnie usiąść w fotelu i powiedzieć: TAK, spełniłam się w swoim życiu!

3 komentarze:

Wiola pisze...

Gdybyś skończyła lic. z pracy socjalnej i mgr z reso, to na pewno spełniłabyś wymogi formalne w naborze na aplikację kuratorską. Co ciekawe, nawet osoba po socjologii je spełnia :) Jednak kwestie formalne to pikuś w porównaniu z doświadczeniem, które teoretycznie nie jest wymagane, ale w praktyce może pomóc pokonać te dziesiątki kandydatów na jedno miejsce. Ja przeanalizowałam to sobie tak: http://helineth.blogspot.com/2011/04/szczypta-refleksji-i-wspomnien.html

Bardzo dobrze, że już myślisz o tym co chcesz robić w przyszłości. Ja trochę żałuję, że nie ogarnęłam się wcześniej. Choć i tak lepiej późno niż później :) Na pewno wiele zmieni się/ wyklaruje u Ciebie podczas studiów. Moja rada: słuchaj, obserwuj, pytaj, szukaj autorytetów i przykładów udanej kariery zawodowej. Idź na wolontariat, praktyki - to wiele wyjaśnia. Poświęć pierwszy rok na analizę bardzo różnych ścieżek zawodowych po studiach...

Jeżeli myślisz poważnie o kurateli, powinnaś sobie odpowiedzieć na pytanie: czy chcesz być kuratorem rodzinnym czy da dorosłych? To bardzo ważne, bo już wiesz jakie doświadczenie zbierać. Ja nigdy nie chciałam być kuratorem dla nielatów z prostego powodu: jestem wrażliwa na krzywdę dzieci (malutkie), z kolei nastolatkom, młodym dorosłym buzują hormony i są bardziej nieprzewidywalni od dorosłych. Dorosły człowiek to co innego, z nim się można dogadać, wie co mu się opłaca, a co nie. Niestety trudniej jest też go zmienić, ale to też inna kwestia.

Jeżeli nielat: zdobywaj doświadczenie w placówkach oświatowych, świetlicach, fundacjach dla dzieci, ogniskach wychowawczych. Jeżeli dorosły: ośrodki dla bezdomnych, fundacje udzielające pomocy postpenitencjarnej (tutaj oferta jest dużo mniejsza). Kiedyś znalazłam w Krk coś takiego http://probacja.w.interia.pl/ myślę, że tam może być ciekawie :)

W razie pytań, jestem do dyspozycji (mail:)

Wiola pisze...

Tak się rozpisałam o kurateli, że zapomniałam napisać o domu dziecka :)
Jedną z największych bolączek jest to, że dzieci się bardzo przywiązują. Nigdy nie będziesz mogła zrobić dla nich więcej niż po prostu być z nimi w ośrodku (żadnych wybiórczych czułości, prezentów, innego wsparcia) - będziesz przede wszystkim pracownikiem i opiekunem, który musi postępować wg określonych zasad, nie zawsze przyjemnych...
Plus jest taki, że chyba jest łatwiej znaleźć pracę niż dostać się na aplikację kuratorską. Minus: mniejsze zarobki (które niestety też są ważną kwestią, choć oczywiście nie najważniejszą)

zakochana :* pisze...

Helineth, dziękuję bardzo za odpowiedź. Widać, że "siedzisz" w temacie ;)

Myślę, że chciałabym pracować z dziećmi. Moim zdaniem z nimi łatwiej się dogadać, bo dopiero kształtuje się ich charakter. A niestety, z osobami starszymi jest gorzej, bo mają swoje przyzwyczajenia, nawyki, których niekiedy nie da się "przeskoczyć".

Wiem, że w Domu Dziecka zarabiałaby znacznie mniej niż jako kurator. Zobaczymy, jak wszystko się poukłada :)