niedziela, 5 czerwca 2011

"Jedz, módl się, kochaj..."

Odkryłam swój nowy cel!!! Nauczyć się języka włoskiego.

Ostatnio w moje ręce trafiła książka pt. "Jedz, módl się, kochaj". Muszę powiedzieć, z ręką na sercu, że dawno nie przeczytałam takiej pozytywnej książki. 108 krótkich rozdziałów dzieli się na 3 części. Pierwsza dotyczy pobytu głównej bohaterki (a zarazem autorki książki) we Włoszech! Kobieta po rozwodzie szuka w tym kraju przyjemności. Je włoskie potrawy i właśnie UCZY SIĘ WŁOSKIEGO! Muszę powiedzieć, że jest on całkowicie niesamowity! Jest jak poezja... jak sztuka. Taki, taaaki włoski! Całkowicie się nim zafascynowałam! ;) I postanowiłam, że od października zapiszę się do szkoły języków obcych (jeżeli wyprowadzę się do Krakowa) i nauczę się włoskiego, ale nie dlatego, że kiedyś mi się przyda... tylko dla własnej PRZYJEMNOŚCI!

Ale wracając do książki. Kolejna część do podróż bohaterki do Indii, gdzie poznaje tajniki indyjskich medytacji w aśramie, pobiera nauki dotyczące kontaktów z Bogiem. Odkrywa swoją pobożność, która pomaga jej od tego momentu, uporać się z depresją i rozwodem...

Trzecia część to Indonezja (pobyt na Bali). Znajduje równowagę, która tak bardzo była jej potrzebna po tych ciężkich przeżyciach ostatniego roku. Poznaje wielu przyjaciół w tym Felipe. Jest on Brazylijczykiem, który ponownie sprawi, że serce Elizabeth zabije mocniej na nowo ;) Jednak zarówno autorka jak i jej nowo poznany "przyjaciel" obiecują sobie, że NIGDY, przenigdy nie zdecydują się na ślub, ponieważ rozwód za bardzo boli. Nie chcą, aby magia chwili jaką przeżywają, zniknęła.

Teraz wzięłam się za drugą część pt." I że Cię nie opuszczę...". :)