poniedziałek, 16 maja 2011

matura- jej sens i bezsens


Matura- wielki krok w dorosłość każdego człowieka. Inaczej egzamin dojrzałości. Rozumiem, może kiedyś matura miała większy sens, jednak teraz całkowicie go utraciła.

Człowiek siedzi godzinami nad książkami, uczy się po nocach rzeczy, które w ogóle mu się na nic nie zdadzą, tylko po to, żeby zaliczyć egzamin? Nie, czasem możesz i siedzieć te kilkanaście godzin dziennie przed stosem książek, a i tak egzaminator Cię zaskoczy. I cóż wtedy poradzić? Tyle czasu człowiek poświęcił na przyswajanie wiedzy z różnych dziedzin tylko po to, aby dowiedzieć się, że "przecież dzienne studia nie są dla każdego"?



Może mówię to teraz pod wpływem emocji (żyję maturą od jakiegoś pół roku) jednak weźmy pierwszą z brzegu, maturę ustną z języka ojczystego. Jaki widzicie sens w leceniu napisania pracy na wybrany temat, skoro i tak 3/4 społeczności prezentacje kupuje czy też dziedziczy po starszym rodzeństwie? Czy naszą szanowną Oświatę nie stać na coś bardziej wymagającego? Słyszałam, że od przyszłego roku ma się coś zmienić. I bardzo dobrze. Ja wiem, że polski to nie konik każdego z nas, ale nazywamy się w świecie Polakami, więc bądźmy nimi i w naszym kraju. Uczmy się ojczystego języka, bo to nie tylko spuścizna po naszych przodkach, lecz również wizytówka na całym świecie.

Język polski to tylko jeden z przykładów tego, że coś musi się zmienić, aby ta matura miała taki sens jak kiedyś. Czasem wydaje mi się, że egzaminy wstępne spełniały swoje obowiązki dużo lepiej.

Brak komentarzy: