piątek, 17 maja 2013

na "kocią łapę" ?

Witajcie. ;) Dzisiaj chciałabym poruszyć temat wspólnego mieszkania przed ślubem. W moich kręgach jest oto temat dość "na topie", ponieważ coraz więcej znajomych planuje w przyszłości lub już ten zamiar zrealizowało.
Ja swoje życie z facetem zamierzam rozpocząć z dniem 1 lipca 2013. Są to również moje urodziny, więc sprawię sobie taki mały urodzinowy prezent. Oczywiście, im bliżej tej daty tym więcej myśli pojawia się w mojej głowie na ten temat. Czy nasze wspólne mieszkanie to dobry pomysł? Czy jesteśmy na tyle dorośli? Czy będziemy w stanie się utrzymać? Ja będę nadal dostawać dofinansowanie, co miesiąc, od moich rodziców, jednak będę się również starać o stypendium naukowe, jak już to parę razy podkreśliłam.
Myślę, że kierując się starym polskim przysłowiem "Jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz" wejdę w to pomniejszone dorosłe życie. Dlaczego pomniejszone? Ponieważ będę mogła powiedzieć, że jestem osobą w pełni dorosłą, dopiero gdy odetnę się finansowo od moich rodzicieli.
Jak już wspomniałam, w naszym gronie, na potęgę ludzie zaczynają razem mieszkać. My taką decyzję podjęliśmy około listopada tamtego roku. Musieliśmy do niej dojrzeć i postanowić, że stawiamy wszystko na jedną szalę. Wiem, że takie myślenie jest niezgodne z naukami Kościoła, jednak jest to kolejna rzecz, w której z Kościołem nie mogę się zgodzić. Oczywiście kiedyś ludzie nie musieli się tak "próbować" przed ślubem, jednak widocznie teraz takowa potrzeba zaistniała w gronie polskich młodych par. Obawa przed błędem życiowym widocznie wzięła górę nad naukami kościelnymi.
To nie jest tak, że ja od razu spisuje nasz związek z D. na straty... o nie! Tylko uważam, że takie wspólne mieszkanie przed tym jak powiemy sobie sakramentalne "Tak" może nas wiele nauczyć. Chciałabym poznać od tej strony swojego przyszłego małżonka, ponieważ skoro mam z nim spędzić resztę życia, wolę wiedzieć w co "się pakuję" ;)

Co myślicie na ten temat? Popieracie moje myślenie czy może sądzicie coś zupełnie innego?
Pozdrawiam!

5 komentarzy:

Unknown pisze...

Jestem jak najbardziej na tak. Od października mieszkam z moich chłopakiem i bardzo się cieszę, że się zdecydowaliśmy. Ślubu jeszcze nie planujemy i nie wiem, czy kiedykolwiek będziemy, bo różnie to w życiu bywa, ale póki co jest świetnie. Widzimy się teraz o wiele częściej, niż kiedy mieszkaliśmy oddzielnie, zbliżyliśmy się do siebie i "Wypróbowaliśmy". Znam pary, które były ze sobą przed kilka lat, a po zamieszkaniu razem ich związek przetrwał 2 tygodnie... Za dużo widzę wśród osób w wieku moich rodziców nieszczęśliwych i niedobranych małżeństw, żeby decydować się w ciemno :P

Ann0993 pisze...

Ja też również uważam, że to jest dobry pomysł. Mieszkanie ze sobą to czas, w którym lepiej poznajemy naszego partnera i kolejny test, który pozwala nam sprawdzić, czy naprawdę pasujemy do siebie i chcemy, damy radę być ze sobą przez x lat. Dla starszych ludzi, a już i moich rodziców jest do nie do pomyślenia. Jednak świat się zmienia i sposób patrzenia. Akurat taka decyzja na pewno jest pewnego rodzaju zabezpieczeniem. Ponieważ mieszkając z partnerem, poznajemy go jednak troszkę od innej strony. Zapraszam na mojego bloga: http://lavieetlesrevesann0993.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

Gratuluję odwagi. Ja po dwóch latach związku stwierdziłam z moim lubym, że idziemy na swoje - nowe mieszkanie, nowe miasto. To był trudny czas. Pierwszy rok wspólnego mieszkania to były ciągłe kłótnie, spojrzenie na partnera z zupełnie innej strony, wypracowanie kompromisów. Kilka razy nawet chcieliśmy się rozstać, ale udało się. Niedługo minie nam 9 lat razem i dwa odkąd jesteśmy małżeństwem. Myślę, że taki test również Wam przyniesie dużo dobrego

Anonimowy pisze...

Hej, dobrze się jeszcze zastanów. Wspólne życie na próbę nie jest najlepszym rozwiązaniem. Są nawet badania które mówią o tym że więcej rozwodów jest wśród par które mieszkały razem przed ślubem. W pewne rzeczy albo człowiek się angażuje albo nie robi wcale, życia też nie da się przeżyć na próbę, a potem jeszcze raz jak by człowiek się pomylił. Oczywiście nie znaczy to że nie masz poznawać partnera bo to jest bardzo ważne przed powiedzeniem sobie TAK na ślubnym kobiercu. Mówię tylko, że są inne sposoby na to :). Z resztą świat się znów tak nie zmienił, ale jest to świetna wymówka żeby się rozgrzeszać.
Pozdrawiam, życzę dużo ciepła i radości oby Ci się w życiu poszczęściło :)

http://fakty.interia.pl/nauka/news-wspolne-zycie-przed-slubem-oznacza-rozwod,nId,863553

Kasja pisze...

Oj wiele Aga się nauczysz :) to jest takie dotarcie się przed ślubem.... ;)