Myślami przenoszę się do czasów licealnych i pisania pracy maturalnej. Dwa dni nie potrafiłam napisać pierwszego zdania. Właśnie te początkowe kilka słów określa całą resztę. Są one najważniejsze w całości - oczywiście jest to moja subiektywna ocena. Na temat pracy maturalnej z języka polskiego wybrałam: "Różne ujęcia Holocaustu w literaturze i filmie". Mój konik. Wszystko, oczywiście, nie poszło po mojej myśli, gdy stanęłam przed dylematem rozpoczęcia pisania pracy. Co innego czytać z przyjemności, a co innego z uczuciem "oddechu matury na plecach". Jednak dałam jakoś radę.
Zobaczymy jak będzie tym razem. Mam do 15 maja oddać pierwszą część teoretyczną. I problem w tym, że kompletnie nie wiem jak się do tego zabrać. Teraz jest przerwa świąteczna, nie będę widzieć się z moją promotorką. Jestem zagubiona. Znalazłam parę publikacji, które muszę przeczytać, aby mieć ogólne pojęcie na temat zdrowia, stresu i roli kobiety w dzisiejszym świecie. ;) Wiem, że ta pierwsza część to czysta teoria, nawiązanie do literatury fachowej. Jednak, brakuje mi osoby, która podpowie mi leciutko, co mam umieścić w tym wstępie.
Zdecydowałam się, że najpierw przeczytam całą literaturę, która do tej pory uzbierałam, wynotuję najważniejsze rzeczy, a później zabiorę się za pisanie. Innego sposobu nie widzę. Do 15 maja mam jeszcze sporo czasu, ale zauważyłam u mnie postępujący "pracoholizm". Jeśli nie robię czegoś pożytecznego czyli czytanie książek/ ćwiczenia fizyczne/ nauka - mam wyrzuty sumienia. To dobrze czy źle? Sama nie wiem. Ostatnio również zauważyłam u mnie straszne wahania nastrojów. Do płaczu potrafi doprowadzić mnie plama na spodniach czy źle ułożone włosy. Ah, jestem kobietą. Można mi wybaczyć, prawda? ;)